REVIWES


Obszar testów z każdym miesiącem zwiększa się o nowe modele, które wchodzą na rynek lub modele, które są kluczowe dla danego segmentu.


Zapraszam do lektury, która będzie z pewnością satysfakcjonująca dla każdego fana czterech kółek. Testy modeli Mercedes, Mercedes-AMG oraz Mercedes-Maybach znajdują się na tej stronie, ale możesz je również przeczytać klikając na nazwę modelu lub zdjęcie wybranego auta, a test pojawi się w osobnym oknie.

Mercedes EQC to w chwili obecnej najstarszy model gamy EQ. A jednocześnie model, którym Mercedes zaczął tworzyć klasę EQ, która w chwili obecnej sięga od EQA, przez EQB do EQE, EQE SUV, EQS, EQS SUV, EQS SUV Maybach. A nadchodzące nowe EQ to klasa G. Nie można nie wspomnieć o wersji EQV, ale to już inna historia. EQC, bowiem od niego zaczęły się elektryczne Mercedesy w chwili obecnej pełni rolę dziadka wśród wszystkich EQ. Warto wspomnieć, że model ten stworzony został jako elektryk, ale na linii produkcyjnej oraz z elementami konstrukcyjnymi z samochodów spalinowych. Charakterystycznym detalem są wąskie reflektory okalające imitację atrapy chłodnicy oraz pas tylnych lamp biegnący przez całą klapę bagażnika. Dopiero kolejne generacji EQ powstają już jako niezależne projekty elektryczne. EQC mimo swojego wieku, o czym mówi wnętrze oraz zastosowany system multimedialny, ma do zaoferowania całkiem niezły potencjał, bowiem jest to 408 KM oraz 765 Nm oraz napęd 4Matic. O ile 400 KM to w obecnych czasach elektryków wartość, co najmniej przyzwoita, to ponad 760 Nm nadal stanowi ciekawy kąsek. Co prawda nie są one tak sportowe, jak w modelu AMG EQE SUV 43, ale nadal pomimo swojego wieku mają werwę i potrafią delikatnie acz znacząca kopnąć pasażerów w plecy. Design EQC jeśli się go postawi obok najnowszych EQE czy EQS w wersji SUV bardzo odstaje i nic nie ukryje tego, że model ten sięga 2019 r.  Oferowany tylko w wersji 400 lub 400 Sport ma te same parametry, czyli wspomniane 408 KM (300 kW) oraz 765 Nm, pojemność netto wysokonapięciowego akumulatora to 80 kWh.  Zasięg deklarowany to 450 km, ale można to schować między fantazyjne bajki. Produkcja została zakończona po 4 latach. Bardziej dopracowane oraz nowocześniejsze serie EQ stanowią w chwili obecnej trzon sprzedaży u Mercedesa. EQC specjalnie nie zachwyca designem, ale w 2019 r. był to naprawdę przełomowy widok. Tak samo wnętrze, w którym zadomowiły się dwa tablety-ekrany zamiast tradycyjnej deski rozdzielczej. Oferowana przestrzeń zarówno dla kierowcy, pasażera oraz osób zajmujących tylny rząd jest spora oraz spowoduje, że nawet trasa na 400 km nie będzie męcząca.  Wygoda podróżowania nadal wskazuje, na przynależność do segmentu premium. To akurat nie powinno dziwić, bowiem EQC to sporych wielkości SUV, który, jak na Mercedesa przystało posiada wiele udogodnień oraz elementów wyposażenia podbijających jego cenę. Spośród wszystkich najnowszych modeli EQ, EQC nie daje czegoś takiego jak satysfakcja z posiadania. I tylko dlatego, że w ofercie Mercedesa jest nowocześniejsze EQE SUV. Prawdą jest też, że model ten nie zawojował rynku, był wstępem Mercedesa na przestawienie się na elektryczność. I to całkiem nieźle wykonanym. Model ten był ostatnim z przetestowanych przeze mnie modelem klasy czy serii EQ. I będąc obiektywnym, największe wrażenie zrobił EQE SUV (nawet nie w wydaniu AMG), ale najlepsze wrażenia zapewnił ciężki AMG EQS 53, gdzie w trybie lunch control zrobiło mi się ciemno przed oczami. Dodam, że też bardzo przypadł mi do gustu model EQB oraz EQA, które w mieście są rewelacyjne. EQC doskonale wie, kiedy należy zejść ze sceny i przekazać ją młodszym. I to właśnie zrobił, nie broniąc się przed emeryturą. To taki dziadek wśród serii EQ. Niemniej, nie jakiś dziad, ale elokwentny oraz zabawny gentelman, który dał początek pewnej idei i przekazuje jej dalszy rozwój w strefę wpływów EQE, EQE SUV. Prezentowany EQC 400 jest jeszcze na sprzedaż, ale to raczej produkt dla fanów tej serii lub dla kolekcjonerów i tylko dlatego że Mercedes ma w ofercie o 100% lepsze oraz nowocześniejsze rozwiązania. Czy zatem zasada ccc (cena czyni cuda) spowoduje, że znajdzie swojego nabywcę? Może i tak, ale nabywca ten nie może być staroświecki, bowiem design nadal odbiega od standardowych Mercedesów i wśród tłumów ulicznych potrafi się wyróżnić. To nadal jest Mercedes, który bardziej jest nastawiony na komfort elektrycznej podróżny, niż na udowadnianie tego, kto będzie pierwszy na kolejnych światłach. I mimo, że 765 Nm to nadal wartość większa niż potrafi pojąć rozum większości kierowców, to jednak nie mają one tyle wigoru, bowiem są spowalniane przez masę samochodu wynoszącą 2495 kg. Zatem krótko: EQC to elektryczna wyjątkowa i wygodna kanapa do mięciutkich podróży. I jeśli ktoś szuka takich rozwiązań w Mercedesie to będzie tym modelem zachwycony.



Gang silnika: 0/5

Reakcje skrzyni: 3/5

Układ hamulcowy: 4/5

Design: 3/5

Silnik (moc, i siła): 3,5/5

Wciśnięcie w fotel: 3/5

Wykonanie wnętrza: 3/5

 

 

Wycinek najważniejszych danych opisujących model Mercedes EQC 400 4Matic:

 

bateria 80 kW, 300kW (408 KM), 765 Nm, 4Matic, 5,1 s. do setki

 

Serdeczne podziękowania dla DUDA CARS S.A. – Autoryzowanego Dealera Mercedes-Benz za niezawodne udostępnienie samochodu.

 

Duda Cars S.A.

Autoryzowany Dealer Mercedes-Benz

ul. Olsztyńska 1, 51-423 Wrocław

www.duda-cars.mercedes-benz.pl

 

 

Bartosz Jagodziński

Luty 2024 r. 










EQE SUV w sierpniu 2023 r. zaskoczył mnie niezwykłą wygodą oraz przestronnością. Może dlatego, że dzień wcześniej spędziłem kilka godzin na torze za kierownicą najbardziej gorących Audi Sport, gdzie królem dnia był model R8 V10 performance. Stąd EQE SUV był miłą odmianą dnia następnego dla zdemolowanych kończy oraz tyłka. Mercedes nie byłby sobą, gdyby nie zrobił czegoś, co wymyka się z ram normlanego pojmowania SUV, a więc tego naprawdę świetnego elektryka oddali w ręce profesorów AMG. I tak powstał samochód naprawdę dość dziwny. Bowiem nadwozie bardziej przypomina vana niż modele SUV, a do tego nie dość, że to 100% elektryk, to jeszcze w garniturze od AMG. I to nie w jednej wersji, ale w dwóch 43 oraz 53. Różnica między nimi jest spora, bowiem 43 ma 858 Nm, a 53 już 950! W KM wygląda to tak, że czterdzieści trzy ma ich 476, a pięćdziesiąt trzy już aż 625. Ciężko się połapać, o co tak naprawdę Mercedesowi chodziło tworząc ten model. Kiedyś mieli w ofercie coś takiego jak R 63 - zupełnie oderwany od realów minivan, bowiem to jeszcze nie był czas świetności SUV. Mercedes-AMG EQE SUV 43 4Matic w wersji, którą miałem przyjemność prowadzić był wystrzałowo wyposażony. To jest poziom, który uwielbiam w samochodach. Czarne wnętrze, ciemna Alcantara na podsufitce, head-up z AR, hyperscreen, skóra, fotele z masażem, wentylacją, ogrzewaniem, karbonowe wykończenia, czerwone pasy, domykanie drzwi, napęd 4Matic, tylna oś skrętna, sportowe hamulce i wiele różnych bardzo interesujących akcentów, które tylko dodają szlachetności temu modelowi. Baza 43 to 490 100 zł, natomiast testowany egzemplarz był już wyceniony na ponad 660 tys. Zatem, reszta złotówek została władowana w wyposażenie. Ktoś może powiedzieć, że to naprawdę przesada, ale to segment premium sport, gdzie 600 tys. to naprawdę kwota dająca pewne możliwości. A te są naprawdę bardzo duże, bowiem ten segment motoryzacji oferuje bardzo dużo opcji (bardzo drogich) oraz indywidualnych rozwiązań (jeszcze droższych), które radują duszę i ciało przyszłego właściciela. AMG EQE SUV przekracza w każdym aspekcie oczekiwania, dlatego że to SUV z niestandardową sylwetką (nie pudełkowate 4x4 przerobione na SUV), który oferuje dużo miejsca. Jest elektrykiem więc z zasady jest mocniejszy, szybszy niż standardowe samochody jego gabarytów. A na deser otrzymuje się samochód sygnowany trzema sportowymi literkami. AMG nie pozostawia złudzeń. To naprawdę auto, które w trybie Sport + potrafi wcisnąć żołądek w kręgosłup, a przez wtedy chwilę w oczach robi się szaro i za bardzo nie dociera do Ciebie realność chwili. To jest nieznośne uczucie, kiedy ponad 850 Nm wystrzeliwuje auto o masie 2440 kg w przód. I mimo, że jesteś otoczony naprawdę wspaniałymi materiałami, które w dotyku jak i w zapachu są uzależniające, to odczucia za kierownicą są na poziomie osobowych modeli AMG (w sensie nie SUV). Elektryki mają jedną wadę - masę, ale ona przekształca się zgodnie z E = mc2  w energię, która wbija Twoje ciało w doskonale wyprofilowany fotel made by AMG. W przypadku tego EQE nie ma co się zachwycać wnętrzem czy miękkością jazdy, bowiem te elementy są już na etapie cywilnych wersji EQE SUV na wysokim poziomie. W przypadku EQE 43 AMG mamy rodzinnego potwora, który w absolutnej ciszy lub z użyciem sportowych dźwięków ukrytych w Dynamic select będzie wciskać Twoją rodzinę z bagażem w oparcia foteli, praktycznie za każdym razem mocniejszego naciśnięcia na prawy pedał. To naprawdę zaskakujące, bowiem niekoniecznie jest to komukolwiek potrzebne. 858 Nm w SUV? Tak wiem, że X5 M ma 750 Nm, SQ8 e-tron 973 Nm (!), GLE 63 i GLS 63 równo po 850, a EQS SUV 53 aż 950. Ale czy te wielkości są potrzebne w takich samochodach? I o ile jeszcze przekonują mnie sylwetki takie jak GLE, X5, SQ8 e-tron, to jednak zauważmy, że EQE czy EQS SUV zdecydowanie pozują w innej lidze, mimo mylnej nazwy „SUV”. Mimo wszystko EQE SUV 43 spodobał mi się. Na tyle, aby się nim po prostu cieszyć. 476 KM i gigantyczne 858 Nm praktycznie dostępne od samego uruchomienie silnika są tym, co można na długo zapamiętać. Oczywiście wszystko zależy od tego jak się nastawiasz do użytkowania tego samochodu. Bowiem wersja EQE SUV 500, ma dokładnie taką samą baterię jak 43 AMG, czyli 90,6 kW jednak jest o 68 KM słabsza (408) ale posiada taki sam szokujący wynik Nm, czyli 858! A kosztuje o 90 tys. mniej. To skłania do lekkiego zastanowienia się na sensem wersji 43. To tylko 68 KM więcej, a tyle sam Niutonometrów. Szokujące może być to, podróżując z rodziną, co chwilę możesz słyszeć „przestań”, „jedziesz nieodpowiedzialnie”, „zaraz zwymiotuję”, „spowodujesz wypadek”, „boję się z Tobą jeździć”. Ale to naprawdę bzdura, dlatego że obojętnie, na jaki model AMG się zdecydujesz, to robisz to z doskonałą świadomością, że samochód taki jest podporządkowany sile Nm oraz potędze KM, a dopiero reszta, czyli praktyczność, wygoda, prestiż czeka na Twoją ocenę. Dla mnie ten samochód to naprawdę taki nieoczekiwany sportowy model AMG, który zupełnie był niepotrzebny, a powstał tylko po to, aby pokazać, że AMG oprócz szalonych V8 Biturbo potrafi także ujarzmić elektrony i wykorzystać je do budowania prestiżu i możliwości produktów sygnowanych poprzez logo trzech złączonych liter. Ale dalej nie znalazłem odpowiedzi na to, czy ten samochód w ogóle rynkowi był potrzebny. Wszak EQE SUV 500 już ryje beret przyspieszeniami. AMG 43 czy 53 skracają sekundy w zakresie elastyczności i dodają szalonej i wysublimowanej ekskluzywności w odbiorze całości idei modeli EQE SUV. Pozostaje zasadnicze pytanie, czy oprócz tego całego mercedesowskiego przepychu i luksusu, a także dodatkowo dorzuconego prestiżu i mocy od AMG, model ten tworzy pożądanie, jak na przykład SL 63 lub RS 6 performance? Otóż nie za bardzo. A nawet powiedziałbym, że praktycznie jest aseksualny. A to za sprawą bardzo stonowanego designu, który nie jest ani porywczy, ani zaskakujący, ani skręcający głowy przechodniów na ulicy. Jest bardzo mdły. To główny zarzut pod adresem EQE AMG. Ale tylko jeden. Reszta jest naprawdę na wysokim poziomie wykonania, możliwości oraz satysfakcji z posiadania kluczyków to tego Mercedesa. AMG EQE SUV 43 mimo masy oraz bryły nadwozia, która nie pasuje do sportowego ducha AMG, udowodnił, że Aufrecht Melcher Großaspach potrafi się odnaleźć w każdej konfiguracji nadwoziowej i tylko nasza świadomość musi to pojąć, zrozumieć oraz zaakceptować. Jednym słowem: bardzo ciekawy samochód ze smutnym designem, który wdusi Cię w fotel oraz wywoła szeroki uśmiech. Czy warto 43 zamiast wersji 500? To już wybór między logiką, a zrozumieniem elektrycznej idei z Affalterbach.

 

Gang silnika: 0/5

Reakcje skrzyni: 4,5/5

Układ hamulcowy: 4/5

Design: 3,5/5

Silnik (moc, i siła): 5/5

Wciśnięcie w fotel: 5/5

Wykonanie wnętrza: 5,5/5

 

Wycinek najważniejszych danych opisujących model Mercedes-AMG EQE SUV 43 4Matic:

 

bateria 90,6 kW, 350kW (476 KM) 858 Nm, 4Matic, 4,2 s. do setki

 

Serdeczne podziękowania dla DUDA CARS S.A. – Autoryzowanego Dealera Mercedes-Benz za niezawodne udostępnienie samochodu.

 

Duda Cars S.A.

Autoryzowany Dealer Mercedes-Benz

ul. Olsztyńska 1, 51-423 Wrocław

www.duda-cars.mercedes-benz.pl

 

 

Bartosz Jagodziński

 

Luty 2024 r. 













Mercedes w chwili obecnej ma w ofercie tylko jeden model z nadwoziem coupe (w rozumieniu klasycznego rozwiązania), a nie chimer w postaci 4-door coupe. Model ten jest jednocześnie najnowszym produktem o nazwie CLE. I o ile, jego stylistyka i design są tak niezauważalny (przeszedłem koło niego na parkingu sądząc, że to poprzedni model klasy C coupe) i nie tworzący emocji, to trzeba przyznać, że samo wnętrze, może i jest 100% odwzorowaniem wnętrza nowej klasy C, to jednak wykonane jest z gustem oraz potrafi być dopieszczone na odpowiednim poziomie AMG. Mercedes CLE robi rozkrok między segmentem, w którym królem jest klasa C, a segmentem wpływów klasy E. Jednocześnie zastępuje dwie wersje C coupe oraz E coupe. Taki zabieg jest wskazany, celem ograniczenia kosztów oraz na przykład pozbycia się nierentownych produktów. Dodatkowo ilość Mercedesów oferowanych przez Mercedesa jest wręcz ogromna, szczególnie jeśli uwzględnimy wersje EQ. I odnosi się wrażenie, że niektóre wchodzą w rolę i kompetencje innych. Na przykład GLB uderza w GLC, GLC Coupe, jednocześnie wjeżdżając jeszcze w strefę wpływów mniejszego GLA. CLE na szczęście jest takim modelem, który nie udaje przynależności do wyższego segmentu, czyli jest we właściwym miejscu, stanowiąc równowagę względem C i E. A to nie oczywista cecha nowych pojazdów, które czasami aspirują wyżej niż powinny. I o ile design jest naprawdę szkodliwy dla tego samochodu, bowiem ujemnie wpływa na jego atrakcyjność oraz seksapil, to wnętrze potrafi pozytywnie zaskoczyć. A zaskoczenie te jest o tyle wysokie, że nawet wersja podstawowa - benzynowa o oznaczeniu 200 wprowadzi Cię w świat naprawdę dobrych materiałów oraz wyposażenia, którego nie spodziewałbyś się na tym poziomie, oczywiście za sowita dopłatą wychodzącą poza standardowe rozwiązania oraz standardowy cennik. Co do idei coupe, to taki samochód jest co do zasady samochodem małym, a w zasadzie przytulnym w środku i dobrze wyposażonym. Reprezentuje też szczególny segment sportu i określonych emocji motoryzacyjnych. Może przez moją posturę brakowało mi miejsca i odniosłem wrażenie, że przednia szyba, panoramiczny dach wchodzą na mnie, to jednak trzeba pamiętać, że to coupe, a nie sportowa limuzyna oferująca więcej przestrzeni. Jednocześnie, jako jedyny przedstawiciel tego gatunku w Mercedesie, CLE musi trochę zawalczyć o uznanie oraz udowodnić, że potrafi z jazdy testowej wrócić na salonowy parking z potencjalnym klientem, który będzie miał na twarzy głupkowaty uśmiech radości w formule miss świata. Szkopuł w tym, że tego nie potrafi, a na pewno nie wersja 200. Jakoś ciężko mi zrozumieć te rozwiązanie. Mercedes tworzy nowe coupe, powiew świeżości czuć z daleka, wchodzisz do środka i naprawdę ogarnia cię bardzo przyjemne odczucie przepychu, jakości wykonania, bardzo dobrych materiałów, wyposażenia, zatem zapowiada się ciekawa jazda. A tutaj już po przejechaniu z parkingu na autostradę doskonale wiesz, że z tą wersją jest coś nie tak. Po pierwsze pedał gazu działa tak, jakby ktoś przykleił do niego cegłówkę, po drugie wciskasz go bardzo mocno i….nic się nie dzieje. Turbo dziurę można mierzyć za pomocą kalendarza. Jakikolwiek skok w przód następuje z ogromnym opóźnieniem oraz bez pożądanego dźwięku. To trochę słabe, dlatego, że wersja 200 to bazowy model CLE, ale jego wyposażenie wkroczyło w wersję 450. Zresztą z ceną podobnie, bowiem ten konkretny CLE 200 kosztował lekko ponad 400 tysi. Jednocześnie za to, co oferuje omawiany silnik, to właściwie grabież. Jeśli pod maską byłaby wersja z V6 wraz z tym wyposażeniem, to CLE będzie wspaniałym samochodem, wręcz wypasionym coupe, do którego nie będzie można się praktyczniej z żadnej strony przyczepić (no może ten zachowawczy design). Warto dodać, że jest taka wersja w ofercie Mercedes-Benz. Zatem jeśli zamierzasz na poważnie złożyć zamówienie i stać się właścicielem nowego CLE to od razu odpuść wersje: 200 (2.0, 227 KM, 320 Nm w technologii Mild Hybrid), 200 4Matic (to samo, ale z napędem 4x4), 220d (2.0, 220 KM, 440 Nm w technologii Mild Hybrid z tym, że zasilane ropą naftową) i zainteresuj się co najmniej wersją CLE 300 4Matic (2.0, 281 KM, 400 Nm) a najlepiej 450 (to już 3.0 V6, 381 KM i 500 Nm). Mercedes-AMG już oficjalnie zaprezentował jeszcze mocniejszy wariant dla CLE nazwany 53. Jednakże nadal trzeba poczekać na jego rynkowy, oficjalny debiut (AMG 53 to 3.0 V6 448 KM, 560 Nm). Wyższe wersje silnikowe posiadają w standardzie (lub powinny) wyposażenie, za które trzeba sporo dopłacić do wersji niższych, przez co startują z dużo wyższego pułapu cenowego, ale mają jeden bardzo istotny autu – jeżdżą. To trochę słabe, że wydając sporo kasy na dobrze wyposażony samochód sportowy, jesteśmy zaskoczeni jest niemożnością płynnej i elastycznej jazdy. Stąd prosty wniosek, że w CLE 200 najsłabszym ogniwem jest, jego silnik. I właśnie on zepsuł całą przyjemność z obcowania z tym modelem. CLE 200 to sportowy Mercedes, który posiada wiele cech, za które uwielbia się tą markę (choćby za zupełnie nielogiczne uruchamianie wycieraczek lewą dźwignią), ale całą zabawę psuje dwulitrowa jednostka. Jednocześnie muszę powiedzieć, że nie nastawiałem się też na emocje takie jakie gwarantuje 4.0 V8. Pomimo tego oraz otwartego umysłu, nie spodziewałem się też tak nijakiego silnika w zakresie elastyczności, w bądź co bądź, ale w zupełnie nowym produkcie Mercedesa. Chociaż po jeździe E 220d mógłbym coś domniemywać, że szału nie będzie. To jest tak, że jedni chwalą te silniki, a inni mają zupełnie inne oczekiwania. Moje odczucia względem CLE są mieszane, bowiem z jednej strony bardzo wysokim poziom wyposażenia i wykonania wnętrza, z drugiej nijaki design oraz ten 2-litrowy silnik, zupełnie nie pasujący do natury sportowego Mercedesa. Fakt, że CLE nadrobił bardzo dużo wyposażeniem, ale dłuższa prosta i uśmiech znika. Nie można samochodu ocenić nie odnosząc się do designu, silnika, wyposażenia oraz wykonania wnętrza. W CLE 200 tego jednego było dużo, a reszty w ogóle. Pomimo tego Mercedes udowodnił starą prawdę, że sportowe modele są potrzebne rynkowi, klienci nadal poszukują takich samochodów, a coupe zawsze będą łakomym kąskiem. Sądzę, że pomijając wersje początkowe, CLE przyjmie się dość dobrze na rynku. Konkurencja klasycznego coupe w Audi to A5, BMW to seria 4. Oczywiście mają wyższe wersje, ale Mercedes ma też AMG 53. I oby on nie był aż tak strasznie rozczarowujący względem RS 5 czy M4, pomimo najsłabszej mocy. Mercedes CLE jest samochodem, który wprowadza powiew nowości, ale nie jest to podmuch halnego, a raczej bardzo łagodny zefir, gdzie w dużej mierze odpowiada za to skostniały design. Nie wiem, dlaczego producent upiera się przed bardziej odważnym rysunkiem swoich modeli. Patrząc na BMW można powiedzieć, że mimo niesłusznych uwag krytycznych, sprzedaż rośnie. A jedną z takich przyczyn jest właśnie wygląd sportowych modeli. To już nie są czasy, w których posiadanie Mercedesa było w zasadzie wszystkim. Taki szpan, a czasami wręcz bufonada czy fanfaronada. Bowiem tak to wyglądało w Polsce w początkach lat 90. XX wieku. Te lata minęły i teraz liczą się inne wartości, jakimi ma prezentować się nowy samochód. Sama gwiazda na masce to już za mało. Dlatego CLE z mocnym silnikiem będzie bardzo dobrym samochodem, ale nie pod szpan czy chwalenie się wśród sąsiadów, przyjaciół, znajomych i rodziny, ale samochodem, który będzie oferować wiele talentów. Takim, który będzie bardzo kompetentny, w tym do czego został stworzony.  I wtedy można go będzie nawet podziwiać.

 

Gang silnika: 3/5

Reakcje skrzyni: 3/5

Układ hamulcowy: 4/5

Design: 3,5/5

Silnik (moc, i siła): 3/5

Wciśnięcie w fotel: 2/5

Wykonanie wnętrza: 4,5/5

 

Wycinek najważniejszych danych opisujących model Mercedes CLE 220:

1999 cm3, technologia Mild Hybrid (204 KM+23 KM),227 KM, 320 Nm

 

Serdeczne podziękowania dla Grupy Wróbel – Autoryzowanego Dealera Mercedes-Benz za jak zawsze niezawodne udostępnienie samochodu.

 

Mirosław Wróbel Sp. z o. o.

Autoryzowany Dealer Mercedes-Benz

ul. Graniczna 4a, 54-610 Wrocław


Styczeń 2024 r.


Bartosz Jagodziński













Najnowszy Mercedes klasy E, tak naprawdę wpadł mi w ręce dość niespodziewanie. Co więcej, model ten nie był na mojej liście ToDo, a jednak los lub prościej - zbieg różnych czynników, tak zadecydował, że klasa S ustąpiła miejscu klasie E. Okazało się, że najnowszy i tym samym najnowocześniejszy Mercedes ma sporo do zaoferowania, ale jednocześnie przywraca pewien status. Status stabilności, zrównoważonego, spójnego i bardzo zachowawczego designu z połączeniem najnowocześniejszej technologii. Testowany model E220d AMG line nie wyróżniał się zupełnie niczym, jeśli chodzi o to, co pracuje pod maską. Lekko ponad 200 KM (220 KM, technologia Mild Hybrid, tj. 197 KM + 23 KM) i 440 Nm nie są czymś, co budzi dziś entuzjazm, nawet w przestawieniu samochodu w tryb sport. 9 stopniowa skrzynia 9G-Tronic w połączeniu z 2 litrowym 4-cylindrowym Dieslem nie ma za dużo roboty. W zasadzie odnosi się wrażenie, że rozwleka te 440 Nm na całą długość skali obrotomierza. To naprawdę największy minus tego modelu, silnik, który nie tylko, że nie wzbudza emocji, ale wręcz rozczarowuje. To coś pomiędzy chciałbym, a nie dam rady. Jednakże testowany model był bardzo dobrze wyposażony włącznie z pakietem AMG line. Wnętrze w odcieniach czerni, z praktycznie pełnym wyposażeniem, w tym ciemną podsufitką, skórzanymi wentylowanymi fotelami z masażem, head-up z rozszerzoną rzeczywistością, super-screenem ulokowanym w miejsce tradycyjnej deski rozdzielczej, panoramicznym dachem, nie tyle co zachwycało, ale (przynajmniej dla mnie) stanowi standard w tej klasie samochodów w dzisiejszych czasach. Cena za tak skonfigurowany model sięgała ponad 440 tys. zł. Warto dodać, że jeszcze kilka lat temu, za taką kwotę kupowało się auto z V8 pod maską, a dziś tylko otrzymujemy dwa litry i cztery cylindry. Design nowej klasy E jest dramatycznie zachowawczy, ale mimo tego można go odróżnić wśród portfolio marki. Odmienny niż klasa C i różniący się znacznie od większej klasy S. Kierując się w stronę Mercedesa, potencjalny klient to...no właśnie podczas jazdy zachodziłem w głowę kim on mógłby być. Otóż najnowsze BMW 5 ma tak oryginalny, sportowy i nowoczesny design oraz wnętrze, iż klasa E przy nim wygląda jak model z poprzedniej epoki po głębokim zabiegu faceliftingu. Mercedes mimo, zastosowania najnowszych technologii umocnił swój wizerunek jako producent samochodów bardzo powściągliwych z wyglądu i praktycznie skończonych. Dlatego, że tak wyposażona klasa E, jak testowany egzemplarz, sprawa wrażenie zwane „po co więcej?” Jeśli odnieść się tylko do samego produktu, ale bez patrzenia na konkurencję, to klasa E stanowi bardzo dobrze skrojony produkt o wysokiej zawartości DNA Mercedesa w Mercedesie. Bez zbędnych rewolucyjnych rozwiązań znanych chociażby z EQE czy EQS. Klasyczne rozwiązania w połączeniu z bardzo dobrym wyposażeniem stanowią nadal łakomy kąsek dla klientów. Ale pamiętajmy, że ta klasyka pochodzi już z XXI wieku i zawiera ekrany dotykowe i inne powierzchnie, które reagują na Twoje place, głos lub nawet wzrok. Pomimo tego w nowym stuleciu oprócz elektryczności trzeba wziąć pod uwagę ciszę, jaką mogą oferować samochody oraz atrakcyjny dezajn. Pomimo tego tutaj Mercedes postanowił nadal kroczyć starą drogą, czyli ewolucyjnie, zamiast rewolucyjnie. I to generalnie najpoważniejszy zarzut względem tego modelu. To, tak jakby postanowił, przywrócić klasę E z początku lat 90. XX wieku, to jest model W124 i wyposażył go w najnowszą technologię. W latach bardzo odległych ten model był wstawiany jako wzór trwałości, jakości oraz prezentował wielki prestiż. Dziś jest już inaczej, ale najnowsza klasa E generacji W213 w moim odczuciu przymierza się właśnie do takiej roli, jaką miał W124. Zatem to model, który ma wielkie możliwości i może i też ambicje, aby właśnie stać się takim projektem, jak kiedyś ówczesna klasa E. Po pierwsze dlatego, że to wręcz idealne wykończenie, spasowanie elementów wnętrza, użycie bardzo dobrych materiałów i wysokiej klasy wyposażenie. Druga sprawa to bardzo zachowawczy design, który wskazuje wprost, że Mercedes celuje w dotychczasowy segment klientów. I mimo że klasę E da się szybko wynaleźć na parkingu składającego się z Mercedesów, to jednak jest na tyle konserwatywny i niewyróżniający się, że ciężko będzie wygrać w walce o młodego klienta z konkurencją. Nawet obecne na rynku od 5 lat Audi A6 wygląda atrakcyjniej. E 220d nie zaskoczył niczym, co można by uznać za rewolucyjne lub też bardzo pożądane. Także nie stworzył efektu „wow”. Tym samym na ulicy nie spowoduje, wykręcania głów. To z jednej strony samochód do bólu i znudzenia pragmatyczny, realistycznie oceniający rzeczywistość, spełniający pewne nałożone przez markę zadania na poziomie zadowalającym, zupełnie bez emocji, ale jednocześnie perfekcyjnie wyposażony stanowi ciekawą koncepcję samochodu premium, który ani nie kusi, ani nie emanuje seksapilem, ani nie wzbudza pożądania, ale jest stateczny, przewidywalny i oczywiście luksusowy. A ten luksus zdefiniowany jest na nowo z uwzględnieniem najnowszych technologii XXI wieku. Zupełnie co innego będzie z wersją AMG E 63 S E PERFORMANCE, ale to już będzie zupełnie inna historia.

 

Gang silnika: 3/5

Reakcje skrzyni: 3/5

Układ hamulcowy: 3/5

Design: 3/5

Silnik (moc, i siła): 3/5

Wciśnięcie w fotel: 2/5

Wykonanie wnętrza: 4/5

 

Wycinek najważniejszych danych opisujących model Mercedes E 220d:

1998 cm3, 220 KM, technologia Mild Hybrid 197 KM+23 KM, 440 Nm

 

Serdeczne podziękowania dla Grupy Wróbel – Autoryzowanego Dealera Mercedes-Benz za udostępnienie samochodu.

 

Mirosław Wróbel Sp. z o. o.

Autoryzowany Dealer Mercedes-Benz

ul. Graniczna 4a, 54-610 Wrocław

 

Bartosz Jagodziński

 

Październik 2023 r.