REVIWES


Obszar testów z każdym miesiącem zwiększa się o nowe modele, które wchodzą na rynek lub modele, które są kluczowe dla danego segmentu.


Zapraszam do lektury, która będzie z pewnością satysfakcjonująca dla każdego fana czterech kółek. Testy modeli Mercedes, Mercedes-AMG oraz Mercedes-Maybach znajdują się na tej stronie, ale możesz je również przeczytać klikając na nazwę modelu lub zdjęcie wybranego auta, a test pojawi się w osobnym oknie.

Moje pierwsze starcie z modelem CLE w styczniu 2024 r. potwierdziło, że nie ma sensu kupować najsłabszych wersji z cennika. A w przypadku Mercedesa oznaczenie 200 oznacza słabość podczas przyspieszania, brak elastyczności oraz turbo dziurę mierzoną kalendarzem. I pomimo faktu, że model CLE 200 miał naprawdę dobrze wykonane wnętrze, to jednak silnik zdecydował, że taka wersja w ogóle powinna być nieoferowana rynkowi. Co innego natomiast jest z wersją AMG. Oczywiście niesprawiedliwe byłoby porównanie 1:1, bowiem AMG to inne liga, ale to też nie jest AMG w wersji 63, a 53. Tym samym pod maską nie znajdziemy 8 cylindrów, ale rzędową szóstkę. AMG CLE 53 to wstęp do tego, czym może być wersja 63. A naprawdę model CLE ma potencjał, aby stać się gorącym AMG, które będzie zionąć ogniem oraz głębokimi basami przy każdej redukcji czy wciśnięciu gazu w podłogę. CLE 53 4Matic+ także startuje z wysokiego poziomu wyposażenia i wykonania wnętrza. Czarne nadwozie może nie jest specjalnie ciekawe, ale w środku mamy już czerwony kolor pasów bezpieczeństwa, skórę, skórę, skórę, skórę oraz wysokiej klasy materiały wykończenia. Naprawdę byłbym pozbawiony mózgu, gdybym miał do czego się doczepić. W sam raz na to, co ma oferować oznaczenie AMG 53. Nie wspominam o takich błahostkach, jak masaż czy wentylacja siedzeń. W trybie Sport+ CLE 53 porządnie kopie w plecy oraz wydaje basowy, głęboki gang. Nie jest taki, jak w przypadku wersji 63, jednakże rzędowa szóstka AMG także pokazuje na jakiej skali radości z jazdy się znajduje. Mercedes-AMG CLE 53 oferuje 3.0 R6 Mild Hybrid generujące systemowo według wzoru 330 kW + 17 kW (449 KM + 23 KM). A zatem jest to 472 KM (347 kW), 560 Nm, 4,2 s. do pierwszej setki, wsparte inteligentnym napędem na wszystkie koła AMG Performance 4MATIC+ z w pełni adaptacyjnym rozdziałem mocy i zwinnym tylnym układem kierowniczym. AMG oferuje kilka ciekawych rozwiązań, które aż kuszą do skorzystania. Chodzi o AMG Dynamic Select. Tryby SPORT i SPORT+ zmieniają doznania, poprawiając reakcję silnika, zmianę biegów oraz finezję (a może twardość) zawieszenia i układu kierowniczego. Skrzynia automatyczna AMG SPEEDSHIFT TCT 9G z niezwykle dopasowaną do obrotów technologią zmiany biegów, a także  trzystopniowy parametryczny układ kierowniczym AMG o zmiennym przełożeniu i zawieszenie AMG RIDE CONTROL z adaptacyjnym tłumieniem. Dźwięki AMG Real Performance Sounds w połączeniu z 3,0-litrowym 6-cylindrowym silnikiem rzędowym gwarantują niezłe doznania. Dla ruszenia zmysłów w CLE mamy efektowny układ wydechowy AMG z podwójnymi, okrągłymi końcówkami rur wydechowych. 53 to całkiem zgrabna koncepcja samochodu będącego przecież pochodną klasy C i E. Wnętrze to cała C. Wielkość (długość) trochę choć trochę przypomina z wyglądu klasę E i stąd może potęgować efekt przynależności do innego segmentu, niż jest w rzeczywistości. Tak naprawdę w chwili obecnej to jest jedyne coupe w Mercedesie. Nie ma E coupe oraz S coupe. W ogóle samochody coupe to raczej zabawki niż wersje do codziennego użytkowania. Ograniczeni jesteśmy ilością przestrzeni, a raczej dostępem do niej. Jednakże bez takich samochodów świat motoryzacji byłby po prostu smutny i nudny. Bardzo pozytywnie ocenia się takie samochody już po samych obrazkach w Internecie. Jednakże prawda jest taka, że w szczególności wersje coupe należy zakwalifikować w odpowiednie miejsce na skali radości z jazdy, po pierwszej i następnych jazdach. I jeśli od tego modelu będzie się oczekiwać takich reakcji silnika czy uderzeń w plecy podczas przyspieszania, jak przykładowo od AMG GT 63 S, to będziemy zaskoczeni i nasze pozycjonowanie na skali radości zjedzie bardzo w lewo. Natomiast jeśli podejdziemy do tego w sposób nazwijmy, to matematyczny, czyli ocenimy suche dane techniczne i na podstawie tego, znajdziemy mu odpowiednie miejsce w skali radości i szczęścia, to jazda testowa może to albo potwierdzić, albo jeszcze bardziej go przesunąć w porywające ramiona prawej strony. AMG CLE 53 jest bardzo dobrym produktem, jeśli będzie traktowany jako przekąska, przed głównym daniem, czyli wersją CLE 63. Jednakże ta przekąska, może być naprawdę wystarczająca i po jej konsumpcji nie będziemy sięgać po danie główne. I to będzie super i prawidłowe. Ale jeśli nasze oczekiwania względem 53 będą o 10 punktów wyższe i zatrzymają się w rejonie wierzgającego i ostrego 63, to zawiedziemy się konstrukcją tej przystawki. Jak się przed tym przestrzec? Proste, nie oczekujemy od 53, tego co oferuje 63. Zatem czy 3.0 R6 może być prawdziwym AMG? Tak, ale musimy zrozumieć, że to będzie AMG o 10 punktów niżej niż te, do którego od dekad przyzwyczaił nas Mercedes. Podobnie jest w BMW M, mamy wersje M oraz M Competition. I ta druga jest poezję ekstremalnych czy radyklanych (w zależności od gabarytów) przeżyć. O kurdę, Audi ma RS i RS performance….Nic w tym złego. Marketingowo to się opłaca. Więcej osób stać na AMG, M czy RS. A Ci, którzy doskonale wiedzą o co kanam, i tak sięgają po najwyższe wersje! I każdy jest zadowolony. CLE 53 jest oczywiście lepszy niż CLE 200, a wyposażone w środku mogą mieć tak samo. Na plus dla wersji 53 jest cena, która nie łamie kolan oraz nie powoduje utraty świadomości, lekko ponad 400 tys., zł. Co naprawdę jest dla mnie zaskoczeniem, bowiem testowane AMG 53 było bardzo dobrze wyposażone oraz dopieszczone w środku. Więc cena mogłaby sięgać 500 tys. co też nie uważam, za jakiś minus. To porostu bardzo dobry model, który cenowo także jest poprawie pozycjonowany. A pamiętam, że CLE 200 był również bardzo dobrze skrojony, ale cenowo sięgał (przez dodatkowe wyposażenie) ceny wersji 53….a nie potrafił jeździć. AMG 53 to koncepcja, która z jednej strony zastępuje mocniejsze wersje benzynowe z oznaczeniami na przykład 450 czy 500, a z drugiej strony może nieco spłaszczać samą ideę AMG i modeli oznaczonych 63. Jednakże zwiększa dostępność takich samochodów dla szerszego grona odbiorców. Ja miałem nieschodzący uśmiech jeżdżąc nim, a w szczególności zrównując prawą stopę z podłogą. Nie powiem, że jest zajebisty, ale powiem, że jest bardzo dobry! W końcu pojawił się Mercedes, który wskrzesza pozytywne, sportowe emocje. W końcu Mercedes, który nie jest SUV, a klasycznym coupe, które doskonale pasuje do swojej roli, czyli samochodu dającego przyjemność z jazdy. W końcu Mercedes, którego można nawet pożądać. A z pewnością, za którym się obejrzysz na ulicy. Naprawdę w końcu emocje wróciły do Mercedesa. Emocjonalnie wspaniały, zdecydowanie mniej charyzmatyczny niż klasa G, ale na pewno ciekawszy niż każda C i E razem wzięte (oczywiście bez wersji 63). Tylko przy zakupie, wybierzcie każdy inny kolor oprócz czarnego, bowiem pozbawia go powabności! 

 

Gang silnika: 4/5

Reakcje skrzyni: 4/5

Układ hamulcowy: 4/5

Design: 4/5 

Silnik (moc, i siła): 4/5

Wciśnięcie w fotel: 4/5

Wykonanie wnętrza: 4,5/5

 

Wycinek najważniejszych danych opisujących model Mercedes-AMG CLE 53 4Matic+:

3,0 R6 Biturbo, 472 KM, 560 Nm, 4,2 s. 4Matic+, V max. = 250 km/h

 

Serdeczne podziękowania dla Grupy Wróbel – Autoryzowanego Dealera Mercedes-Benz za jak zawsze niezawodne udostępnienie samochodu.

 

Mirosław Wróbel Sp. z o. o.

Autoryzowany Dealer Mercedes-Benz

ul. Graniczna 4a, 54-610 Wrocław

 

Grudzień 2024 r.

 

Bartosz Jagodziński













Definicja słowa kultowość oznacza, tyle że jest to cecha czegoś, co jest uznawane za warte kultu - wielkiego szacunku. Jednocześnie dla niektórych może być to obiekt marzeń, westchnień lub coś, co dorobiło się wielkiego uznania, poprzez swoje kompetencje, możliwości oraz doświadczenie, ale także i wpływ na ogół społeczeństwa. To coś może być na przykład samochodem. Samochodem terenowym. Tym prawdziwym, a nie SUV-em. Taki właśnie jest Mercedes G. Klasa G jest od 45 lat samochodem, który w swej praktycznie niezmienionej postaci nadal wzbudza podziw, emocje oraz pożądanie. Ten model jest tym dla Mercedesa, czym 911 dla Porsche. Zatem przez ostatnie ponad cztery dekady widzieliśmy już wiele wcieleń tego samochodu. Najzabawniejsza to AMG: G 63 6x6, totalnie bezużyteczna to też AMG tyle, że G 63 z V8 Biturbo. Istnieje jeszcze trylion interpretacji Brabusa na temat klasy G z mocami 700, 800, czy 900 KM, wszystkie bezsensowne, bowiem stworzone na bazie G 63. Ale Mercedes wkraczając w sferę samochodów elektrycznych, stworzył klasę G ładowaną z gniazdka i nazwał ten produkt G 580 EQ. Po co? Może to nie jest pytanie zasadnicze, a prawdziwe winno brzmieć: czy to ma sens? Elektryk w terenie? No cóż, moje wrażenia z jazdy, nie tylko po równej obwodnicy Wrocławia, ale i po zdewastowanej nawierzchni będą stanowiły jakąś część odpowiedzi na to pytanie. Bowiem o głębszy sens kultowych rzeczy nie ma co pytać. Dodam, że nigdy nie byłem miłośnikiem samochodów 4x4. Te prawdziwe się tak kurczą na rynku, jak zapasy śniegu na święta, które natura zgromadziła w 2022, 2023 r. Druga sprawa, to że zostały wyparte przez ogromną obecność modeli SUV, które albo mają stały albo dołączany napęd 4x4, albo w ogóle takiego nie mają. Ale wracając do klasy G, to mimo że taki rodzaj samochodu jest specyficznym produktem uważam, że najlepsza jej wersja to G z najmocniejszym silnikiem Diesla. Nawet z V8. Tak skomponowany samochód ma sens w zakresie właściwości terenowych oraz pracy jaką ma wykonywać w trudnym terenie. Natomiast testowana wersja G 580 EQ to pojazd całkowicie elektryczny. Ogromna siła 1164 Nm, moc 588 KM przekłada się na zalety najmocniejszego Diesla, w takim sensie, że przejechanie bezdroża z przyczepą wypełnioną na przykład drewnem, czyli wykonywaną faktyczną pracą tego samochodu poprzez Nm, a nie KM, jest tym, czego się po nim oczekuje. 580 EQ jest najcięższą klasą G dostępną na rynku. Na dzień dobry waży 3085 kg. I teraz tak, malkontenci już się uruchamiają widząc te liczby, ale zanim coś jękną, dodam, że podczas jazdy nie czułem tych ponad trzech ton. Co więcej, byłem tak nim zafascynowany jak niemowlak kolorową kartką. Hamulce poprawnie reagowały na masę samochodu. I nawet niepełne wciśnięcie hamulca już generowało pożądany efekt. Nie tak jak w przypadku elektrycznego EQS SUV, gdzie dopiero po chwili auto zaczyna hamować. Mercedes G to bardzo duży samochód. Siedzi się jak, w małej ciężarówce. Widok z góry jest wręcz odrealniony od tego, który znasz prowadząc samochody osobowe. Nawet w BMW XM (mam wrażenie), że siedzi się niżej, a jest to potężne auto. Prawie pionowa przednia szyba, pudełkowata konstrukcja wnętrza i ten widok w przód, na długa maskę oraz na archaiczne, jak na XXI wiek kierunkowskazu powodują, że czujesz się jakby zamknięty w lub zawieszony w czasoprzestrzeni i dodatkowo cofnęło Cię o 45 lat w czasie. Oczywiście całe wnętrze to typowy Mercedes XXI wieku (czyli ekrany, system MBUX, skóra, włókno węglowe, wygodne fotele z pompującymi się boczkami przy wchodzeniu w zakręt itd.), ale przestrzeń jaka Cię otacza jest praktycznie nierealistyczna do uzyskania we współczesnych konstrukcjach nadwozia. I właśnie ten element – tej niebywałej przestrzeni zrobił na mnie największe wrażenie. Sądziłem, że duże w środku jest X7, jednakże klasa G udostępnia Ci swój obszar czy wręcz terytorium, bowiem o przestrzeni to już nie ma co mówić, w zupełnie inny sposób. Jest jej na tyle dużo, że zastanawiasz się czy faktycznie tego potrzebujesz. Model ten i nawet w wersji G 580 EQ jest samochodem, tak kultowym, jak Star Wars, jak Child in time lub Smoke on the water Deep Purple, jak wcześniej wspomniane Porsche 911, czy 911 Turbo. To element światowej cegiełki w motoryzacji. Podejrzewam, że gdyby do zderzaka doczepić pług, ten EQ bez trudu odśnieżyłby górską, krętą drogę. Jednocześnie bez tego pługu, jego praktycznie pionowa ogromna maska spycha wszystko, co się porusza przed Tobą. Tego nie widać z zewnątrz, ale będą w środku i spoglądając na drogę wszystkie samochody wydają się jakieś zmniejszone. G 580 EQ jako samochód, który pełniłby służbę w mieście będzie dramatem. Poprzez swoje gabaryty. Jeśli posiadasz kilka hektarów ziemi pod lasem, a do tego jakieś bajorko czy strumyczek, to zaczyna się obszar, w którym ten dziedzinowy samochód będzie się fantastycznie realizował. Terenowy elektryk z imponującą głębokością brodzenia wynoszącą 85 cm (aż o 15 cm więcej niż w wersji spalinowej) spełnia się znakomicie podczas przejazdu nieistniejącymi drogami czy szlakami. Powiem szczerze, że ta wersja z jednej strony jest całkowicie pozbawiona logiki, ale z drugiej strony bardzo dobrze wpisuje się w warunki, w których mieszkasz poza terenem utwardzonym, masz swoją fotowoltaikę i wykonywany zawód lub hobby wiąże się właśnie z przemieszczaniem w bardzo trudnym terenie. I praktycznie w takim połączeniu ten samochód ma sens, jako auto całościowo stworzone do pokonywania trudnego terenu i dla tego terenu. Reszta to marketing i nastawienie Mercedesa na elektromobilność oraz udowodnienie, że nawet z tak kultowego auta, jak klasa G, można zrobić sprawne elektryczne auto. Dodatkowo wersja G 580 EQ wydaje się sensowniejsza niż G 63, z tego względu, że w EQ pozostaje nadal w swojej przestrzeni – jest prawdziwą terenówką 4x4, a nie terenowym samochodem udającym sportowca, którego pudełkowata konstrukcja zaczyna przerażać przy większych prędkościach i zakrętach. G 63 to samochód, który pozwala na to, aby Twój status finansowy był ogólnie widoczny dla każdego. Natomiast wersja elektryczna tego klasyka, jest niszowym rozwiązaniem, które musi znaleźć swojego odbiorcę. Odbiorcę, który doskonale zna klasę G i jej możliwości, które są faktycznie mu potrzebne. Bo normalnie, ani to szybko nie pojedzie, ani wszędzie nie zaparkuje, ani…ale czy w przypadku kultowej rzeczy ważna jest jej uniwersalność? Przecież nie każdy ogląda Star Wars, czy słucha Deep Purple, ale większość wie, o co kaman, nawet hasłowo. I chyba tak samo jest z klasą G. Czy zatem marketingowe G 580 EQ ma szansę stać się też kultowym elektrycznym terenowym samochodem 4x4? Pop kultura dziwnie funkcjonuje, ale na pewno nie racjonalnie. Klasa G zasłynęła ze swoich możliwości jazdy w terenie, które przez ostatnie 45 lat są udoskonalane. Do tego jej konstrukcja, praktycznie taki sam kwadrat na kołach od dekad. Prowadząc ją (z perspektywy kierowcy) ma się wrażenie jakby kamienica poruszała się po drogach, jednakże w odbiorze ruchu ulicznego, to po prostu kolejne duże auto. Ale właśnie to jej element charakterystyczny. Zatem więc w XXI wieku otrzymujemy model G 580 EQ, który nie wywraca nic do góry nogami, nie powoduje też, że zamarza piekło (taki opis testu tego modelu znalazłem w sieci), ani nie zmienia reguł gry. Ot, po prostu wersja elektryczna, na czasie. Tak naprawdę G 580 mi zaimponował wielkością, doniosłością oraz elastycznością (jak na startowe 3085 kg). Czy zatem dopadł mnie to efekt klasy G? Może i tak, ale nie przekonał mnie do siebie w zakresie chęci posiadania go, jako Mercedesa. Jednakże gdybym potrzebował go na hektarach po lasem, to już zupełnie inna kwestia, dlatego że nie wjechałbym tam żadnym innym SUV-em. A nim bez problemu. Tak naprawdę, w terminologii Mercedesa, jego prawidłowa nazwa to G 580 z technologią EQ. Czyli energia elektryczna do (wykorzystana) w trudnym terenie, bez kompromisów w zakresie swoich kultowych, legendarnych możliwości. I takiego G z technologią EQ można jeszcze bardziej zkultować, za pomocą aż 28 różnych lakierów, i licznych wersji wykończenia wnętrza z palety MANUFAKTUR. Warto dodać jeszcze, że dzięki Electric Dynamic Select zmieniamy właściwości jezdne samochodu. Pięć programów – Indvidual, Sport (a jakże, dynamiczniej działa pedał gazu i co prawda sztuczny, ale słychać przyjemny dla ucha dźwięk), Comfort, Trial i Rock, zmienia charakterystykę napędu, układu kierowniczego i jezdnego. Oczywiście można regulować także rekuperację energii hamowania za pomocą przełącznika przy kierownicy. Na koniec kilka faktów. Sztywna oś tylna, wykorzystująca zawieszenie De-Dion. Wyposażona jest w oddzielne półosie, dzięki czemu tylne silniki elektryczne można było przykręcić bezpośrednio do podwozia, a takie rozwiązanie zapewnia, że niezależnie od ruchu zawieszenia koła zachowują stały kąt pochylenia i zbieżność. W EQ wykorzystano zabezpieczenie podwozia wykonane z mieszkanki materiałów z zawartością karbonu. W końcu ma wjeżdżać w bezdroża. Zwiększa to sztywność, zmniejsza masę i zabezpiecza przed korozją. Spód płyty podłogowej ma 26 mm grubości, waży ok. 58 kg i jest przymocowany do ramy podłużnicowej. I jeszcze warto wspomnieć o systemie eDrive, w którym cztery pojedyncze silniki elektryczne są umieszczone w pobliżu kół. Wektorowanie momentu obrotowego reguluje moment obrotowy indywidualnie na każdym kole, chodzi o to, że system ten zawsze kieruje moment do kół z trakcją zapewniając najlepszy (możliwy w danych warunkach) napęd. To po prostu klasyczna klasa G, tyle że na prąd.

 

Gang silnika: 0/5

Reakcje skrzyni: 3/5

Układ hamulcowy: 4/5

Design: -/5 Kultowość 5/5

Silnik (moc, i siła): 4/5

Wciśnięcie w fotel: 3,5/5

Wykonanie wnętrza: 4,5/5

 

Wycinek najważniejszych danych opisujących model Mercedes G 580 z technologią EQ:

588 KM, 1164 Nm, 473 km zasięgu, waga 3085 kg, napęd 4x4, Vmax= 180 km/h, 4,7 s. do setki

 

Serdeczne podziękowania dla Grupy Wróbel – Autoryzowanego Dealera Mercedes-Benz za jak zawsze niezawodne udostępnienie samochodu.

 

Mirosław Wróbel Sp. z o. o.

Autoryzowany Dealer Mercedes-Benz

ul. Graniczna 4a, 54-610 Wrocław

 

Listopad 2024 r.



Bartosz Jagodziński













Mercedes EQC to w chwili obecnej najstarszy model gamy EQ. A jednocześnie model, którym Mercedes zaczął tworzyć klasę EQ, która w chwili obecnej sięga od EQA, przez EQB do EQE, EQE SUV, EQS, EQS SUV, EQS SUV Maybach. A nadchodzące nowe EQ to klasa G. Nie można nie wspomnieć o wersji EQV, ale to już inna historia. EQC, bowiem od niego zaczęły się elektryczne Mercedesy w chwili obecnej pełni rolę dziadka wśród wszystkich EQ. Warto wspomnieć, że model ten stworzony został jako elektryk, ale na linii produkcyjnej oraz z elementami konstrukcyjnymi z samochodów spalinowych. Charakterystycznym detalem są wąskie reflektory okalające imitację atrapy chłodnicy oraz pas tylnych lamp biegnący przez całą klapę bagażnika. Dopiero kolejne generacji EQ powstają już jako niezależne projekty elektryczne. EQC mimo swojego wieku, o czym mówi wnętrze oraz zastosowany system multimedialny, ma do zaoferowania całkiem niezły potencjał, bowiem jest to 408 KM oraz 765 Nm oraz napęd 4Matic. O ile 400 KM to w obecnych czasach elektryków wartość, co najmniej przyzwoita, to ponad 760 Nm nadal stanowi ciekawy kąsek. Co prawda nie są one tak sportowe, jak w modelu AMG EQE SUV 43, ale nadal pomimo swojego wieku mają werwę i potrafią delikatnie acz znacząca kopnąć pasażerów w plecy. Design EQC jeśli się go postawi obok najnowszych EQE czy EQS w wersji SUV bardzo odstaje i nic nie ukryje tego, że model ten sięga 2019 r.  Oferowany tylko w wersji 400 lub 400 Sport ma te same parametry, czyli wspomniane 408 KM (300 kW) oraz 765 Nm, pojemność netto wysokonapięciowego akumulatora to 80 kWh.  Zasięg deklarowany to 450 km, ale można to schować między fantazyjne bajki. Produkcja została zakończona po 4 latach. Bardziej dopracowane oraz nowocześniejsze serie EQ stanowią w chwili obecnej trzon sprzedaży u Mercedesa. EQC specjalnie nie zachwyca designem, ale w 2019 r. był to naprawdę przełomowy widok. Tak samo wnętrze, w którym zadomowiły się dwa tablety-ekrany zamiast tradycyjnej deski rozdzielczej. Oferowana przestrzeń zarówno dla kierowcy, pasażera oraz osób zajmujących tylny rząd jest spora oraz spowoduje, że nawet trasa na 400 km nie będzie męcząca.  Wygoda podróżowania nadal wskazuje, na przynależność do segmentu premium. To akurat nie powinno dziwić, bowiem EQC to sporych wielkości SUV, który, jak na Mercedesa przystało posiada wiele udogodnień oraz elementów wyposażenia podbijających jego cenę. Spośród wszystkich najnowszych modeli EQ, EQC nie daje czegoś takiego jak satysfakcja z posiadania. I tylko dlatego, że w ofercie Mercedesa jest nowocześniejsze EQE SUV. Prawdą jest też, że model ten nie zawojował rynku, był wstępem Mercedesa na przestawienie się na elektryczność. I to całkiem nieźle wykonanym. Model ten był ostatnim z przetestowanych przeze mnie modelem klasy czy serii EQ. I będąc obiektywnym, największe wrażenie zrobił EQE SUV (nawet nie w wydaniu AMG), ale najlepsze wrażenia zapewnił ciężki AMG EQS 53, gdzie w trybie lunch control zrobiło mi się ciemno przed oczami. Dodam, że też bardzo przypadł mi do gustu model EQB oraz EQA, które w mieście są rewelacyjne. EQC doskonale wie, kiedy należy zejść ze sceny i przekazać ją młodszym. I to właśnie zrobił, nie broniąc się przed emeryturą. To taki dziadek wśród serii EQ. Niemniej, nie jakiś dziad, ale elokwentny oraz zabawny gentelman, który dał początek pewnej idei i przekazuje jej dalszy rozwój w strefę wpływów EQE, EQE SUV. Prezentowany EQC 400 jest jeszcze na sprzedaż, ale to raczej produkt dla fanów tej serii lub dla kolekcjonerów i tylko dlatego że Mercedes ma w ofercie o 100% lepsze oraz nowocześniejsze rozwiązania. Czy zatem zasada ccc (cena czyni cuda) spowoduje, że znajdzie swojego nabywcę? Może i tak, ale nabywca ten nie może być staroświecki, bowiem design nadal odbiega od standardowych Mercedesów i wśród tłumów ulicznych potrafi się wyróżnić. To nadal jest Mercedes, który bardziej jest nastawiony na komfort elektrycznej podróżny, niż na udowadnianie tego, kto będzie pierwszy na kolejnych światłach. I mimo, że 765 Nm to nadal wartość większa niż potrafi pojąć rozum większości kierowców, to jednak nie mają one tyle wigoru, bowiem są spowalniane przez masę samochodu wynoszącą 2495 kg. Zatem krótko: EQC to elektryczna wyjątkowa i wygodna kanapa do mięciutkich podróży. I jeśli ktoś szuka takich rozwiązań w Mercedesie to będzie tym modelem zachwycony.



Gang silnika: 0/5

Reakcje skrzyni: 3/5

Układ hamulcowy: 4/5

Design: 3/5

Silnik (moc, i siła): 3,5/5

Wciśnięcie w fotel: 3/5

Wykonanie wnętrza: 3/5

 

 

Wycinek najważniejszych danych opisujących model Mercedes EQC 400 4Matic:

 

bateria 80 kW, 300kW (408 KM), 765 Nm, 4Matic, 5,1 s. do setki

 

Serdeczne podziękowania dla DUDA CARS S.A. – Autoryzowanego Dealera Mercedes-Benz za niezawodne udostępnienie samochodu.

 

Duda Cars S.A.

Autoryzowany Dealer Mercedes-Benz

ul. Olsztyńska 1, 51-423 Wrocław

www.duda-cars.mercedes-benz.pl

 

 

Bartosz Jagodziński

Luty 2024 r. 










EQE SUV w sierpniu 2023 r. zaskoczył mnie niezwykłą wygodą oraz przestronnością. Może dlatego, że dzień wcześniej spędziłem kilka godzin na torze za kierownicą najbardziej gorących Audi Sport, gdzie królem dnia był model R8 V10 performance. Stąd EQE SUV był miłą odmianą dnia następnego dla zdemolowanych kończy oraz tyłka. Mercedes nie byłby sobą, gdyby nie zrobił czegoś, co wymyka się z ram normlanego pojmowania SUV, a więc tego naprawdę świetnego elektryka oddali w ręce profesorów AMG. I tak powstał samochód naprawdę dość dziwny. Bowiem nadwozie bardziej przypomina vana niż modele SUV, a do tego nie dość, że to 100% elektryk, to jeszcze w garniturze od AMG. I to nie w jednej wersji, ale w dwóch 43 oraz 53. Różnica między nimi jest spora, bowiem 43 ma 858 Nm, a 53 już 950! W KM wygląda to tak, że czterdzieści trzy ma ich 476, a pięćdziesiąt trzy już aż 625. Ciężko się połapać, o co tak naprawdę Mercedesowi chodziło tworząc ten model. Kiedyś mieli w ofercie coś takiego jak R 63 - zupełnie oderwany od realów minivan, bowiem to jeszcze nie był czas świetności SUV. Mercedes-AMG EQE SUV 43 4Matic w wersji, którą miałem przyjemność prowadzić był wystrzałowo wyposażony. To jest poziom, który uwielbiam w samochodach. Czarne wnętrze, ciemna Alcantara na podsufitce, head-up z AR, hyperscreen, skóra, fotele z masażem, wentylacją, ogrzewaniem, karbonowe wykończenia, czerwone pasy, domykanie drzwi, napęd 4Matic, tylna oś skrętna, sportowe hamulce i wiele różnych bardzo interesujących akcentów, które tylko dodają szlachetności temu modelowi. Baza 43 to 490 100 zł, natomiast testowany egzemplarz był już wyceniony na ponad 660 tys. Zatem, reszta złotówek została władowana w wyposażenie. Ktoś może powiedzieć, że to naprawdę przesada, ale to segment premium sport, gdzie 600 tys. to naprawdę kwota dająca pewne możliwości. A te są naprawdę bardzo duże, bowiem ten segment motoryzacji oferuje bardzo dużo opcji (bardzo drogich) oraz indywidualnych rozwiązań (jeszcze droższych), które radują duszę i ciało przyszłego właściciela. AMG EQE SUV przekracza w każdym aspekcie oczekiwania, dlatego że to SUV z niestandardową sylwetką (nie pudełkowate 4x4 przerobione na SUV), który oferuje dużo miejsca. Jest elektrykiem więc z zasady jest mocniejszy, szybszy niż standardowe samochody jego gabarytów. A na deser otrzymuje się samochód sygnowany trzema sportowymi literkami. AMG nie pozostawia złudzeń. To naprawdę auto, które w trybie Sport + potrafi wcisnąć żołądek w kręgosłup, a przez wtedy chwilę w oczach robi się szaro i za bardzo nie dociera do Ciebie realność chwili. To jest nieznośne uczucie, kiedy ponad 850 Nm wystrzeliwuje auto o masie 2440 kg w przód. I mimo, że jesteś otoczony naprawdę wspaniałymi materiałami, które w dotyku jak i w zapachu są uzależniające, to odczucia za kierownicą są na poziomie osobowych modeli AMG (w sensie nie SUV). Elektryki mają jedną wadę - masę, ale ona przekształca się zgodnie z E = mc2  w energię, która wbija Twoje ciało w doskonale wyprofilowany fotel made by AMG. W przypadku tego EQE nie ma co się zachwycać wnętrzem czy miękkością jazdy, bowiem te elementy są już na etapie cywilnych wersji EQE SUV na wysokim poziomie. W przypadku EQE 43 AMG mamy rodzinnego potwora, który w absolutnej ciszy lub z użyciem sportowych dźwięków ukrytych w Dynamic select będzie wciskać Twoją rodzinę z bagażem w oparcia foteli, praktycznie za każdym razem mocniejszego naciśnięcia na prawy pedał. To naprawdę zaskakujące, bowiem niekoniecznie jest to komukolwiek potrzebne. 858 Nm w SUV? Tak wiem, że X5 M ma 750 Nm, SQ8 e-tron 973 Nm (!), GLE 63 i GLS 63 równo po 850, a EQS SUV 53 aż 950. Ale czy te wielkości są potrzebne w takich samochodach? I o ile jeszcze przekonują mnie sylwetki takie jak GLE, X5, SQ8 e-tron, to jednak zauważmy, że EQE czy EQS SUV zdecydowanie pozują w innej lidze, mimo mylnej nazwy „SUV”. Mimo wszystko EQE SUV 43 spodobał mi się. Na tyle, aby się nim po prostu cieszyć. 476 KM i gigantyczne 858 Nm praktycznie dostępne od samego uruchomienie silnika są tym, co można na długo zapamiętać. Oczywiście wszystko zależy od tego jak się nastawiasz do użytkowania tego samochodu. Bowiem wersja EQE SUV 500, ma dokładnie taką samą baterię jak 43 AMG, czyli 90,6 kW jednak jest o 68 KM słabsza (408) ale posiada taki sam szokujący wynik Nm, czyli 858! A kosztuje o 90 tys. mniej. To skłania do lekkiego zastanowienia się na sensem wersji 43. To tylko 68 KM więcej, a tyle sam Niutonometrów. Szokujące może być to, podróżując z rodziną, co chwilę możesz słyszeć „przestań”, „jedziesz nieodpowiedzialnie”, „zaraz zwymiotuję”, „spowodujesz wypadek”, „boję się z Tobą jeździć”. Ale to naprawdę bzdura, dlatego że obojętnie, na jaki model AMG się zdecydujesz, to robisz to z doskonałą świadomością, że samochód taki jest podporządkowany sile Nm oraz potędze KM, a dopiero reszta, czyli praktyczność, wygoda, prestiż czeka na Twoją ocenę. Dla mnie ten samochód to naprawdę taki nieoczekiwany sportowy model AMG, który zupełnie był niepotrzebny, a powstał tylko po to, aby pokazać, że AMG oprócz szalonych V8 Biturbo potrafi także ujarzmić elektrony i wykorzystać je do budowania prestiżu i możliwości produktów sygnowanych poprzez logo trzech złączonych liter. Ale dalej nie znalazłem odpowiedzi na to, czy ten samochód w ogóle rynkowi był potrzebny. Wszak EQE SUV 500 już ryje beret przyspieszeniami. AMG 43 czy 53 skracają sekundy w zakresie elastyczności i dodają szalonej i wysublimowanej ekskluzywności w odbiorze całości idei modeli EQE SUV. Pozostaje zasadnicze pytanie, czy oprócz tego całego mercedesowskiego przepychu i luksusu, a także dodatkowo dorzuconego prestiżu i mocy od AMG, model ten tworzy pożądanie, jak na przykład SL 63 lub RS 6 performance? Otóż nie za bardzo. A nawet powiedziałbym, że praktycznie jest aseksualny. A to za sprawą bardzo stonowanego designu, który nie jest ani porywczy, ani zaskakujący, ani skręcający głowy przechodniów na ulicy. Jest bardzo mdły. To główny zarzut pod adresem EQE AMG. Ale tylko jeden. Reszta jest naprawdę na wysokim poziomie wykonania, możliwości oraz satysfakcji z posiadania kluczyków to tego Mercedesa. AMG EQE SUV 43 mimo masy oraz bryły nadwozia, która nie pasuje do sportowego ducha AMG, udowodnił, że Aufrecht Melcher Großaspach potrafi się odnaleźć w każdej konfiguracji nadwoziowej i tylko nasza świadomość musi to pojąć, zrozumieć oraz zaakceptować. Jednym słowem: bardzo ciekawy samochód ze smutnym designem, który wdusi Cię w fotel oraz wywoła szeroki uśmiech. Czy warto 43 zamiast wersji 500? To już wybór między logiką, a zrozumieniem elektrycznej idei z Affalterbach.

 

Gang silnika: 0/5

Reakcje skrzyni: 4,5/5

Układ hamulcowy: 4/5

Design: 3,5/5

Silnik (moc, i siła): 5/5

Wciśnięcie w fotel: 5/5

Wykonanie wnętrza: 5,5/5

 

Wycinek najważniejszych danych opisujących model Mercedes-AMG EQE SUV 43 4Matic:

 

bateria 90,6 kW, 350kW (476 KM) 858 Nm, 4Matic, 4,2 s. do setki

 

Serdeczne podziękowania dla DUDA CARS S.A. – Autoryzowanego Dealera Mercedes-Benz za niezawodne udostępnienie samochodu.

 

Duda Cars S.A.

Autoryzowany Dealer Mercedes-Benz

ul. Olsztyńska 1, 51-423 Wrocław

www.duda-cars.mercedes-benz.pl

 

 

Bartosz Jagodziński

 

Luty 2024 r.