REVIWES


Obszar testów z każdym miesiącem zwiększa się o nowe modele, które wchodzą na rynek lub modele, które są kluczowe dla danego segmentu.


Zapraszam do lektury, która będzie z pewnością satysfakcjonująca dla każdego fana czterech kółek. Testy modeli BMW znajdują się na tej stronie, ale możesz je również przeczytać klikając na nazwę modelu lub zdjęcie wybranego auta, a test pojawi się w osobnym oknie.

 

Najnowsze BMW 1, to samochód trochę problematyczny. Z jednej strony to najnowszy model BMW, w którym naprawdę nie ma się do czego przypiąć czy wbić szpilę niezadowolenia, ale z drugiej brak mu pewnej iskry, emocji. Może to przez wersję 120d. Jednakże te, de facto najmniejsze BMW oferuje ducha marki oraz jest zdecydowanie lepsze niż poprzednik. Z naciskiem na lepszy design oraz lepiej zaplanowane i zmontowane wnętrze. Mała seria 1, a w sumie, jak to określa samo BMW, THE 1 to wstęp do świata bawarskiej marki. Jeśli ktoś jest obeznany z produktami tego producenta, z pewnością zauważy brak sytemu iDrive, co jest zupełnym nieporozumieniem. Bardzo gruby wieniec kierownicy także może być tym elementem, który nie przypadnie każdemu do gusty. Szczególnie, że BMW robi pełne, okrągłe kierownice, a codziennie korzystając z ściętej na dole, z początku ciężko jest się przestawić na inny odbiór i czucie w rękach. Dodatkowo niektóre elementy wnętrza wyglądają bardzo mizernie i wręcz nieodpowiednio do znaczka, który jest na masce. A chodzi o przyciski do sterowania szybami w drzwiach, czy przyciski na konsoli środkowej. Niemniej, opcjonalny pakiet sportowy M oraz dodatkowy M Pro, bronią te najmniejsze BMW i podczas jazdy czujesz ogólną ulgę i satysfakcję. Bowiem pod maską mamy 2.0 Turbo D, generujący 163 KM oraz rozsądne 400 Nm, a to powoduje, że z masą 1570 kg, THE 1 jest żwawy oraz charakteryzuje się niezłą elastycznością. I gdyby nie oznaczenie na klapie bagażnika 120d, to ciężko byłoby rozpoznać siedząc wewnątrz, jaka jednostka napędza ten model. Jestem przekonany, że seria jeden w najmocniejszej wersji benzynowej M135 xDrive będzie tym, samochodem, który przede wszystkim będzie grać na emocjach podczas jazdy. Natomiast wersja 120d to bardziej rozsądek niż emocjonalne podejście do posiadania własnego BMW. Z drugiej strony taki model z opcjonalnym wyposażeniem, w cenniku został oceniony na 242 tys. zł. to naprawdę wysoko, biorąc pod uwagę, że to seria 1. Za ta kwotę można zdecydować się na serie wyżej. Jednakże w porównaniu do innych modeli BMW, doskonale widać, że producent zachował rozsadek i nie załadował wnętrza ekranami, które momentami przytłaczają kierującego. To krok w dobrym kierunku, ale pozbycie się iDrive oceniam za ogromny krok wstecz. Urok wnętrza należy raczej oceniać w kontekście tego, że w ogóle jest, a nie zachwytów czy achów i ochów, jak na przykład w serii 5. Wnętrze jest logicznie poukładane bez przerysowania i czy przeładowania i to jest naprawdę pozytywne. Design modelu jest bardzo na czasie i nie odstaje tak mocno od linii modelowej producenta, jak na przykład X2 czy nawet seria 2. Tutaj z daleka widać, że jest to bardzo spójnie opracowane małe BMW. I o ile nie widzę w nim podróży wakacyjnej przez Europę, to o tyle w codziennym użytkowaniu, model ten będzie idealny. W zatłoczonym mieście poręczny, a na trasie miasto-wieś, lub miasto-góry te 163 KM i 400 Nm poradzą sobie z bagażem i czterema pasażerami w przyjemny sposób. Może nie będą to przyspieszenia, tak wciskające w fotel i odbierające świadomość, że będziesz je pamiętać przez kolejne 10 lat, ale na pewno dadzą się odczuć i pozwolą na w miarę dynamiczną jazdę. Muszę przyznać, że ten Diesel jest słabszy niż to, co oferuje Mercedes w E220d, jednakże jeździ zdecydowanie lepiej niż Mercedes, który męczy się za każdym wciśnięciem gazu w podłogę. I to jest bardzo dobra cecha tej wersji. BMW zadało sobie trochę trudu, aby dopracować tak elastyczność 120d, żeby można było poczuć, że to naprawdę jest produkt made by BMW. Mając w pamięci doświadczenia z jazdy innymi modelami tego producenta, z naciskiem oraz pamięcią na to, co potrafią wersje M, oczywiście bezpośrednio się nie odnoszę z cywilnym BMW do dynamicznego M, ale w końcu to przecież BMW, dlatego przede wszystkim patrzę na reklamowaną radość z jazdy, stąd jak wspomniałem na wstępie, wersja M135 xDrive uratuje serię THE 1, przez pożarciem przez entuzjastów sportowej, dynamicznej jazdy. Ten rozsądny model, z zapotrzebowaniem na ropę w wielkości 4,5l na 100 km (dane według WLTP) może być naprawdę wielkim sukcesem w obszarze rozsądnego i ekonomicznego BMW, bez nowoczesnych udziwnień oraz świata ekranów. Czasami naprawdę normalność jest pożądana w świecie, który oferuje zbyt wiele i za dużo. A mając do dyspozycji magazyny z częściami i gotowymi rozwiązaniami związanymi z modelami M czy i, sądzę, że ciężko mieli twórcy i dizajnerzy serii 1, aby nie podbierać już gotowych schematów, tylko stworzyć coś zupełnie odmiennego, ale nie pozbawionego sensu i smaku marki. I trzeba przyznać, że im się to doskonale udało. Z jednym wyjątkiem: skasowaniem pokrętła iDrive.

 

Radość z jazdy: 3/5

Gang silnika: 3/5

Reakcje skrzyni: 3/5

Układ hamulcowy: 3,5/5

Design: 4/5

Silnik (moc, i siła): 3/5

Wciśnięcie w fotel: 2/5

Wykonanie wnętrza: 3/5

 

Wycinek najważniejszych danych modelu 120d

2.0 Turbo, 400 Nm, 163 KM, 7.9 s

 

Serdeczne podziękowania dla BMW Inchcape Wrocław za zaufanie i jak zawsze niezawodne udostępnienie samochodu.

BMW Inchcape Wrocław

al. Karkonoska 61, 53-015 Wrocław

 

Bartosz Jagodziński

Październik 2024 r.










 

BMW serii 8 to jeden z trzech kluczowych graczy w portfolio marki BMW. Razem z serią 7 oraz modelem X7 tworzą zamknięty krąg zwany wewnętrznym segmentem GKL. Co oznacza, że stanowią najbardziej luksusowe i prestiżowe modele w całej gamie BMW. I nie jest tajemnicą, że BMW ma bardzo duże oczekiwania względem tych modeli. O ile model X7 i seria 7 już dawno wpadły w moje ręce kierowcy-testera, to seria 8 jakoś robiła uniki. Ale nadszedł dzień zwany Luxury Day i otrzymałem kluczyki do najmocniejszej serii osiem, jednakże o krok niżej niż modele sygnowane logiem M. I tak wersja M850i jest najwyższą w gamie modelowej serii 8. Mocne oznaczenie M850i przywodzi na myśl wiele rozwiązań z M oraz wprost przychodzą do głowy osiągi z tamtej linii modelowej. Jednakże wygląda to trochę inaczej. M850 to tak zwane M Performance, czyli rozwiązanie, które marketingowo wygląda na bardzo dobre, jednakże w ostatecznym odbiorze czuję spory niedosyt. BMW M850i xDrive 4.4 V8 TwinTurbo generuje 530 KM oraz 750 Nm sprint do setki 3.9 s. Masa takiego układu to 2085 kg. Czy to dużo? Jeśli weźmiemy to pod kątem dużego luksusowego coupe z niezłym wyposażeniem (brakowało masażu w fotelach) to wynik akceptujemy. Jednakże, jeśli popatrzymy pod kątem sportu to M8 Competition jest nie dość, że mocniejsze to jeszcze lżejsze (1975 kg). Różnica 110 kg jest odczuwalna podczas hamowania. W pierwszej chwili myślałem, że system jest niesprawny dopiero bardzo stanowcze naciśnięcie prawej stopy zatrzymywało samochód. Zatem mamy już jeden element, który oddziela ten model od M8. Druga kwestia to 530 KM. Te V8 4.4 TwinTurbo doskonale znam, z innych modeli M stąd sądziłem, że będzie tak jak zazwyczaj, czyli bosko. Niestety M850i dopiero w trybie Sport Plus ma naturalną skłonność do dobrego brzemienia oraz uderzenia, a w zasadzie przyciśnięcia kierowcy w fotel. W innych trybach tylko jeździ, ale bez satysfakcji. I jest to naprawdę sprawiedliwa ocena. M850i, mimo że określane jako M Performance nie jest M Competition. Ktoś mógłby powiedzieć, że przeginam mówiąc, że 530 KM i 750 Nm nie spełnia oczekiwań. Jednakże mając za sobą doświadczenie w jeździe takimi tuzami jak M5 Competition, XM Red czy choćby niemieckiej konkurencji dla BMW takiej jak: RS 6 Avant, RS 6 performance, RS 7 performance a nawet AMG GT 63 S E PERFORMANCE to stwierdzić należy, iż M850i cierpi na syndrom zduszonych emocji oraz przygaszonych reakcji. 530 KM i 750 Nm z masą 2085 kg radzi sobie przeciętnie, a mówimy cały czas o jeździe w trybie Sport Plus. Ten sam tryb w M5 Competition złamał mi umysł, skradł serce i wstawił na piedestał ten model względem innych. Skąd doskonale odczytuję jaka jest siła między M Performance, a M Competition. Dwa różne światy. Dwa różne cenniki oraz dwa różne poziomy emocji. Kolejna sprawa, która mnie troszkę zaskoczyła to naprawdę przestarzały infotainment. Jeżdżąc dużo mniejszymi, ale nowszymi beemkami doskonale widać jaka przepaść dzieli software M850i choćby od najnowszego X2 M35i lub M4 Competition. I z tego co się dowiedziałem, to BMW nie planuje w tym zakresie update. Seria 8 ma kilka odmian bowiem poza bzowym coupe, które jest wersją sportową limuzyny serii 7 mamy jeszcze odmianę bez dachu oraz dodatkowo czterodrzwiową wersję opartą na dwudrzwiowym coupe zbudowanym o czterodrzwiową limuzynę, czyli w nomenklaturze BMW GranCoupe. I takie GranCoupe występuje nawet w wydaniu M8 Competition. I to dopiero musi być miazga. M850i to spory samochód, który dobrze komponuje się z otoczeniem. Chodzi o to, że nie przytłacza swoją osobowością motoryzacyjną i dizajnem otoczenia na przykład, jak to robi XM. Nie zagniesz też nim lokalnej czasoprzestrzeni ani nie zostaną ściśnięte Twoje ograny podczas przyspieszania, jak na przykład w M5 Competition. To taki wypośrodkowany model, który skręca bardziej w stronę luksusu niż sportu. Co prawda może udowodnić, że literka M w nazwie nie jest przypadkowa, ale jeśli oczekujesz po nim czegoś na kształt M8, to nie ten kierunek. W trybie komfortowym model ten pochłonie Twoje oczekiwania względem spokojnego i prestiżowego pokonywania kilometrów. Z pewnością zrobi wielkie wow, gdy odwiedzisz nim znajomych. Jednakże wobec takich drani jak ja :-) którzy mają mózg przepełniony wiedzą i emocjami motoryzacyjnymi, ten samochód nie zrobi wrażenia. Segment ten wymaga odpowiedniego wykończenia oraz wyposażenia samochodu. Poprzez fakt i BMW osiem jest już na rynku trochę lat, to względem serii 7 wygląda słabo, jednakże prezentuje bardzo wysoki poziom zadbania o każdą potrzebę właściciela czy użytkownika. Dodam świadomego pewnych potrzeb oraz możliwości. Wspomniałem już, że naprawdę zabrakło w podgrzewanych i wentylowanych fotelach masażu. Może ktoś uważać, że to bzdura, ale na co dzień korzystając z takiego rozwiązania doskonale zrozumie, że puszczenie się w trasę na przykład 700 kilometrową będzie zupełnie inne z masażem niż bez. Dobrze teraz trzeba oddać serii 8 to co królewskie, czyli wspomniane wykończenie i poziom wyposażenia. Kryształowa przekładnia zmiany biegów nie kuła w oczy, jak w innych modelach. Wykończenie wnętrza czarną Alcantarą jest cudowne. Sam klimat architektury środka tego coupe jest typowo beeemowski. Czyli naprawdę wspaniały. Nie jesteś otoczony czy przytłoczony ekranami, tak na prawdę M850i ma jeden ze starym system iDrive oraz headup. Oczywiście jak w każdym BMW zestaw nieczytelnych wskazań związanych z obrotami i prędkością jest szalonym standardem. Ale leży on w strefie zwanej "wymaga przyzwyczajenia" a nie "niedopracowanej". BMW M850i xDrive fantastycznie wpisuje się w luksusowe duże coupe i mam wrażenie, że chciałby wskoczyć w segment Gran Turismo i stać się takim GT do łykania setek czy tysięcy europejskich autostrad. I jak najbardziej będzie w tym zakresie właściwe. Jeśli natomiast będziesz chciał je wykorzystać, jako bardziej model M i pocisk do kształtowania swojego ego oraz sportowych ambicji i aspiracji to nie ten kierunek. Wtedy M8 Coupe Competition odpowie na Twoje sportowe oczekiwania.  A nawet je w 80% przekroczy. M850i to ciekawa kombinacja luksusu oraz sportowych aspiracji, jednakże względem bardzo mocnych odczuć i emocji sportowych pozostaje w strefie zawieszenia, które nie pozwala mu przekroczyć obszarów wytyczonych przez oddziaływanie pola M Performance. Luksusowo-prestiżowy charakter tego modelu jest bezdyskusyjny. Dlatego M850i nie jest modelem M, a już na pewno nie M Competition. W swoim świecie jest perfekcyjny. Ale doskonale wiemy, że istnieją jeszcze inny galaktyki, które oferują większe emocje oraz naprawdę Mocniejsza dawkę sportu!

Radość z jazdy: 4/5

Gang silnika: 4/5

Reakcje skrzyni: 4,5/5

Układ hamulcowy: 3,5/5

Design: 4/5

Silnik (moc, i siła): 3,5/5

Wciśnięcie w fotel: 4/5

Wykonanie wnętrza: 5/5

 

Wycinek najważniejszych danych modelu M850i xDrive

4.4 V8 TwinTurbo, 750 Nm, 530 KM, 3.9 s

 

Serdeczne podziękowania dla BMW Inchcape Wrocław za zaufanie i jak zawsze niezawodne udostępnienie samochodu, w ramach eventu Luxury Days.

BMW Inchcape Wrocław

al. Karkonoska 61, 53-015 Wrocław

 

Bartosz Jagodziński

Wrzesień 2024 r.













 

BMW M4 Competition jest samochodem, który potrafi wprawić Cię w bardzo dobry nastrój już samą linią karoserii. Wersja po niedawnym faceliftingu (styczeń 2024 r.) z zwiększoną mocą oraz lekko ulepszona wpadła mi w ręce podczas tegorocznego BMW M Festival. Wcześniej do tego samochodu podchodziłem bez entuzjazmu, można powiedzieć, że nawet wręcz sceptycznie. Bowiem czym może mnie zaskoczyć, skoro to technologia z modelu M3 w nadwoziu coupe? Jednakże M4 zaskoczyło mnie jakością wykonania, ale pomijając względy natury estetycznej, również i dawkowaniem mocy. Dość długie coupe, będące alternatywą dla rodzinnego M3, wygląda jak dobrze zbudowany młody człowiek, ale bez używania sterydów. Tak naprawdę idea tego modelu sprowadza się do jednego – ogromnego fanu z jazdy. I na tym można by zakończyć opis, ale byłoby to lekko niesprawiedliwe dla M4. Tak, to właśnie te zaskoczenie. Zdecydowanie lepsze prowadzenie oraz odbioru auta niż w przypadku M3. I owszem, nie jest to V8 Biturbo czy TwinTurbo, ale R6 M TwinPower Turbo, które z ochotą wkręca się w obszar czerwonego pola, dając jednocześnie intensywne doznania akustyczne. Nie są one męczące, nachalne i bezsensowne, ale idealne dopasowane do charakterystyki samochodu. M4 Competition to najlepsza wersja średniego sportowego BMW. Ale czy aby na pewno? BMW ma od niedawna w ofercie model M4 CS, który góruje nad M4 Competition (lżejszy, mocniejszy, ale i zdecydowanie droższy). Wróćmy jednak do M4, które od pierwszej prostej i strzału z wydechu zaczyna się z Tobą drażnić. A to powoduje, że czujesz coraz większą sympatię do tego coupe. Kolejny zakręt oraz długa prosta powodują, że te sympatyczne uczucie przekształca się w oszałamiające, gorące uczucie ekscytacji. Dodam, że M3 w odbiorze, nie jest takie jak M4. W zasadzie, to nie sądziłem, że ta konkretna M-ka będzie tak wciągająca. Nie wiem czemu, ale może faktycznie pora roku miała znaczenie, bowiem zimowy test M3 zamieścił w mojej głowie taką informację, że mimo napędu M xDrive, M3 aż się gotował przy każdym dodaniu gazu, aby wyrwać tyłem. M4 w 31 stopniowym przewiewnym lipcowym dniu, nie dał ani razu do zrozumienia, że tył chce zmienić miejsce z przodem.  Zatem dynamiczna jazda nie jest szczególnie trudna w M4. Jednakże warto odnotować, że mimo technologii M TwinPower Turbo, to nie było natychmiastowej reakcji, jak w silnikach V8, na dodanie gazu, to jakieś sekunda, może maksymalnie półtorej sekundy opóźnienia przy zrównaniu prawej stopy z podłożem i dopiero wystrzał w horyzont. Cała jazda testowa odbyła się w ustawieniach M1 czyli Sport Plus i Sport dla komponentów, których nie można przeprogramować w Sport Plus. Twardość zawieszenia, szybkość skrzyni, odpowiedź silnika oraz hamulców do akceptacji. Dodatkowym plusem były kubełkowe przednie fotele. One zrobiły fantastyczną robotę i w sumie warto zostawić każdą ilość złotówek, aby je mieć. Oddawanie mocy, szybkość reakcji 8-stopniowego automatu Steptronic z Drivelogic, właśnie ten napęd M xDrive z aktywnym mechanizmem różnicowym powoduje, że momentalnie wpadasz z zauroczenia w ogromne zaufanie do tego modelu. M4 Competition to inna filozofia tworzenia sportowego samochodu, która w marce BMW jest bardzo różnorodna. Inaczej prowadzi się M2, a inaczej M5. Te różnice faktycznie są bardzo odczuwalne. W Audi Sport jest pewien znak równość w modelach RS, jednakże są kontrast, pomiędzy większymi i mniejszymi RS-mi jest trochę odczuwalny. Natomiast w BMW indywidualnie odbierasz każdą M-kę. To zupełnie inne stany świadomości. M3 i M4 w prowadzeniu się różnią. M4 dodatkowo wprowadza Cię w stan lekkiej hipnozy związanej z emocjami oraz chęcią posiadania tego samochodu na własność. I tego właściwie się nie spodziewałem po tym modelu. Nie sądziłem, że M4 czymś mnie zaskoczyć na tak mocnym poziomie, że zaczynam się zastanawiać czy błędem nie było to, że skupiałem swoją uwagę na większych modelach M? Z kolei M2 jest zbyt mały w środku, aby traktować go poważniej, w sensie definicji codziennego użytkowania. M4 Competition doskonale zwraca również na siebie uwagę, sam design, ale i forma jazdy jaką potrafi zaprezentować na krętych drogach. Jest ona bardzo przyjemna oraz zapewniająca bardzo dobry nastrój. Kopniak w plecy, zaciśnięcie pasów w kubełkowym fotelu oraz te znajome uczucie, gdzie żołądek zaczyna być ściskany siłami fizyki klasycznej (jednakże wskazać trzeba, że to nie jest poziom sportowego V8) powodują, że samochód staje się obiektem coraz większego zainteresowania. Zaczynasz poważnie myśleć o M4. Jeśli tak się zadzieje, to jedyna właściwa wersja to Competition, ale jeśli życie Ci daje szerszy wachlarz możliwości, to przemyśl sprawę nad wersję M4 CS, bowiem jest o 165 kg lżejsza niż Competition i mocniejsza o 21 KM. Tylko, że jej cena przekracza cenę bazową nowego M5, stąd pojawia się dysonans. Jednakże rzadkość wersji CS jest okupiona odpowiednimi cyframi w PLN. Wracając do M4 Competition to samochód okazał się bardzo interesującą niespodzianką. Nie na tyle, że składam na niego zamówienie, ale na tyle, iż wstawiam go bardzo wysoko w zakresie dawania radości z jazdy oraz jego kompetencji. Jeżdżąc R6 M TwinPower Turbo doskonale widać, jak wiele jest jeszcze miejsca do V8 M TwinPower Turbo. I wcale nie skazuję R6 na negatywne oceny. Nudne byłoby życie, gdyby BMW w każdym modelu M miało V8. Różnorodność jest niezbędna. M4 Competition udowodnił, że potrafi bardzo zaangażować kierowcę, dać ogromną ilość radości z dynamicznej jazdy, a jednocześnie nie jest małym, twardym samochodem, który w jakiś sposób będzie Cię ograniczać. Jednocześnie wersja M4 z napędem na tył jest zbędna, bowiem mamy M2. Stąd wypośrodkowując M4 Competition jest właściwym wyborem. Dodatkowo nie trzeba wiele uzupełniać z wyposażenia dlatego, że w standardzie są aktualne i niezbędne rzeczy. I nawet ceramicznych hamulców nie musisz zakreślać na liście opcji. Są w przypadku M4 zbędne. Standardowe doskonale radzą sobie z mocą i masą samochodu. No więc, BMW stworzyło naprawdę wspaniałe coupe, które wręcz wywodzi się ze sloganu marki. Radość z jazdy gwarantowana! M4 udowadnia, że nie musisz mieć 800 KM, aby odczuć wszystkimi zmysłami rozkosz z jazdy. Mniej czasami oznacza więcej.

 

Radość z jazdy: 4,5/5

Gang silnika: 4/5

Reakcje skrzyni: 4/5

Układ hamulcowy: 5/5

Design: 4/5

Silnik (moc, i siła): 4,5/5

Wciśnięcie w fotel: 4/5

Wykonanie wnętrza: 4/5

 

Wycinek najważniejszych danych opisujących model M4 Competition (LCI):

2993 cm3, R6 M TwinPower Turbo, 650 Nm, 530 KM, 3,5 s. do 100 km/h

 

Bartosz Jagodziński

 

Lipiec 2024 r.

 













 

Pójście na łatwiznę nie jest w domenie producentów z segmentu premium czy premium sport. A już na pewno nie z tych, których produkty określane są jako performance. W 2023 r. jeździłem bazową wersją, czyli XM bez dopisków, dokładnie rok później wpadła mi w ręce najgorętsza wersja tego modelu. A mowa o zupełnie niepotrzebnym rynkowi samochodzie, a jednak tak bardzo niesamowitym oraz robiącym najlepsze wrażenie na wszystkich czyi modelu XM Label Red lub Label. Z tym nazewnictwem jest różnie na rożnych rynkach (dlatego będę używał słowa Red w nawiasie), mimo wszystko to oficjalnie ściśle limitowany do 500 sztuk samochód, który stanowi najlepszy performance, jaki można w chwili obecnej dostać od BMW. To nie tylko sam design, który jest wręcz oszałamiający oraz robiący ogromne wow wszędzie tam, gdzie się pojawi, ale coś więcej. Te więcej oznacza więcej KM oraz Nm. Otóż wersja Label, jak i sam XM to hybryda Plug-In, jednakże nie taka do oszczędnej jazdy, ale taka która dzięki zastrzykowi elektronów dostarcza niesamowitych wrażeń już od samego dołu skali nieczytelnego (jak, to w zwyczaj ma BMW) obrotomierza. Zatem pod maską wersji Label jest 4.4 V8 M TwinPower Turbo generujący 748 KM oraz 1000 Nm (!). Przyspiesza do setki w takim samym czasie, w jakim robi to najnowsze RS 3 (!) ma adaptacyjny układ jezdny M Professional, napęd M xDrive ze sportowym mechanizmem różnicowym M. A to są elementy, które wprost wskazują na zaawansowany sportowy projekt BMW M. Dzięki temu ogólny odbiór tego samochodu następuje nie w kategoriach SUV, ale sportowego auta. Monstrualne 23’’ koła (największe jakie są dopuszczalne przez obowiązujące przepisy) wyglądają naprawdę słabo przy potężnym nadwoziu. To jest efekt znany z bazowego iXeM’a. Tam standardowe 22’’ także nie robią wrażenia. BMW XM Label (Red) to oprócz tego, że jest najbardziej niedorzecznym samochodem, jaki dostał świat od BMW M, a jednocześnie przez to wspaniałym, jest także najmocniejszym BMW ever made. A z tym faktem nie ma co dyskutować. 748 KM i 1000 Nm potrafią bezwzględnie sprowadzić ciemność przed oczami w biały dzień oraz wgnieść organy w kręgosłup przy szalenie uzależniającym gangu V8 TwinTurbo! Jednocześnie gracja oraz swoboda z jaką XM Label atakuje kolejne proste jest godna podziwu przy tych gabarytach i przypomina zadziorny charakter M5 Competition Ale w ustawieniach Sport, a nie Sport Plus. Tutaj jeździłem na Sport Plus i od razu się rozkochałem w tym wariancie. 4.4 V8 TwinTurbo nie trzeba specjalnie zapraszać do tańca, bowiem silnik reaguje z wielką satysfakcją na ruch prawej stopy. W przypadku 1000 Nm nie można mówić o braku elastyczności, a jednak pamiętam 1100 Nm z BMW i7 w którym nie mogłem skorzystać z potencjału samochodu (może przez jego wielkość), jednak w iXeMie Label (Red) 1000 Nm jest akuratne i jak najbardziej na miejscu. Łatwizna nie przynosi satysfakcji, dlatego oprócz XM BMW zdecydowało się na pikantniejszą wersję. Label (Red) oprócz histerycznych parametrów samego układu napędowego jest również samochodem, który w całym swoim odbiorze przekracza wszystko, to co znałeś do tej pory. Samo wnętrze oprócz tego, że jest potężne i przypomina troszkę galaktyczną przestrzeń X7, jest wykonane na poziomie znanym z wykończeni brytyjskich producentów. W szczególności dbałość o szczegóły w łączeniu różnych faktur czy materiałów jest mistrzowska. To samo pisałem o modelu XM, ale XM Label jest jeszcze bardziej pikantny, jeśli chodzi o wykończenie. Dosłownie świat Alcantary oraz czarnej i czerwonej skóry. Perełką jest znany strukturalny i podświetlany dach samochodu (podsufitka). Całościowo wnętrze jest naprawdę najlepszym wnętrzem w wydaniu BMW. Label (Red) pochłoną mnie tym, że jest najmocniejszym BMW, limitowanym BMW, niespodziewanym BMW M. Ten showcar pretenduje to najbardziej zauważalnego samochodu pod każdym względem w szczególności z naciskiem na design oraz parametry, a dopiero później samą czystą radość z jazdy. Jeśli szukasz samochodu, który bez jakichkolwiek ograniczeń będzie manifestować Twoje możliwości oraz zauważalność tak wielką, że potrzebne są lata świetlne, aby ją ograniczyć, to model XM jest idealny. Jednakże, jeśli naprawdę potrzebujesz się wyróżnić i zaimponować wszystkim jeszcze bardziej to wersja Label jest tym ostatecznym produktem, który wrzuci Twoje ego na jeszcze wyższy poziom. BMW nie bez powodu stworzyło tą wersję, bowiem doskonale wiedziało, że trzeba zrobić coś naprawdę ekstra, co będzie na ustach całego świata motoryzacyjnego. I mimo faktu, że standardowy XM ma do zaoferowania 4.4. V8 TwinPower Turbo generujące 653 KM i 800 Nm, to naprawdę warto zastanowić się nad najbardziej szałową i widowiskową wersją Label (Red), bowiem ona m wszystko to, o czym marzy każdy w motoryzacji. Wdzięk, prestiż, zauważalność, moc, siłę, bajeczne wykończenie, pełne wyposażenie oraz wysoką technologię. A także fakt, iż jest limitowany i bardzo słabo dostępny. W teście XM’a z 2023 r. wspomniałem, że te 500 redów w XM będzie tylko teoretyczne dlatego, że BMW zrobi ich więcej, ale bez oznaczeń. Tak, aby nie wkurzać pierwszych 500 klientów. Może to i plotka, ale z drugiej strony testowany XM Label nie miał plakietki z numerem x/500… W każdej plotce jest jakiś minimalny fragment prawdy. Prawdą jest, że mimo gabarytów oraz masy wynoszącej 2785 kg samochód prowadzi się może nie, jak sportowy kompakt, jak to twierdzi BMW, ale jak sportowy sedan klasy premium sport. Jedyny minus to, że siedzisz, jak na koniu. Stąd wszelkie SUV są dla mnie skreślone. XM Label (Red) to tak naprawdę klasa sama dla siebie bez spoglądania na to, co oferuje konkurencja, bowiem w takim formacie nie oferuje nic, co wygląda tak seksownie i pozwala czuć się na poziomie wręcz kwantowej ekskluzywności. To, że takich samochodów nigdy wcześniej nie było oznacza tylko tyle, że nikt w BMW nie był tak odważny, aby podjąć taką decyzję. Red jest niczym burza w słoneczny dzień i jednocześnie robi takie show jak zorza polarna widoczna w Sudetach w maju. W nim masz wszystko w nadmiarze, ale nie takim przesadzonym czy pretensjonalnym, jak na przykład w klasie S Maybach, ale w takim który jest bardzo adekwatny, co do formy oraz oczekiwań. Niektórzy powiedzą, że ten samochód to przesada, jednakże taką przesadę ja akceptuję zdecydowanie bardziej niż to, co oferuje RR lub wspomniany S Maybach. BMW dość trafnie oraz z humorem potraktowało wykonania wnętrza, które niczym nie odstaje od bryły nadwozia. Skoro jest ona potężna i budzi poczucie fascynacji połączone z atrakcyjnością, to wnętrze także musi już tylko potęgować efekt wow. Tym samym XM Label jest jednym z najlepiej wykonanych i skomponowanych BMW ever made. Te ever made w tym modelu odnosi się do wielu aspektów – wspomnianej wcześniej mocy, siły, prestiżu jakości wykończenia oraz czystej satysfakcji z istnienia samochodu. XM Label (Red) skrada serca dlatego że jest przede wszystkim tym NAJ, a dopiero później poprzez to, co sobą prezentuje oceniany jest, jako sportowy SUV. Aktywność tego BMW w sferze pójścia na całość jest zaskakująca. Widać po nim, że księgowi zostali całkowicie odsunięci przy tym projekcie i nie pozwolono im na kwestionowanie jakiejkolwiek decyzji na żadnym etapie projektu produktu i jego wdrożenia. I właśnie tak mają wyglądać samochody premium sport. XM Label to dużo więcej niż sportowy SUV. Sportowe SUV czy SAV czy SAC BMW ma w modelach X5 M czy X6 M w potędze Competition tutaj mamy do czynienia z modelem, który wyrywa się wszelkim normą oraz segmentom, no i przede wszystkim konkurencji. O nim będzie się mówić i pisać jako o samochodzie nieodpowiednim niedorzecznym, ale i jako interpersonalnym oraz przekraczającym swoje ramy czasoprzestrzeni. To również pokaz może nie abstrakcji motoryzacyjnej, ale całkowitego przekroczenia skali w każdym wymiarze. Cieszę się, że takie samochody istnieją. Jednocześnie warto odnotować, że dużo słabsze RS Q8 (600 KM i 800 Nm) ma taki sam czas reakcji jak, 748 konne XM Label (Red), do setki. To lekko zastanawiające biorąc pod uwagę możliwości jakie oferuje Label…



BMW XM Label (Red) to cudowna maszyna do dawani szczęścia zawsze i wszędzie. No chyba że akurat zahaczyłeś 23’’ felgami o krawężnik o, co w tym samochodzie nietrudno. Jednakże pomijając ten fakt samochód zapewni Ci długie oraz szczęśliwe użytkowanie. Na każdej trasie, ale z naciskiem na długie i puste proste. Czy bym go chciał…to zależy, ale sądzę, że moje ego poradziłoby sobie z tym całym otoczeniem, jakie jest wypadkową którą się otrzymuje wraz z XM-em. Widowisko w najlepszym wydaniu! Dzięki XM Label ten show jest praktycznie wieczny i zawsze gwarantowany. Samochód posiada ogromne właściwości jezdne, które są certyfikowane przez dział BMW M, a to już jest dość poważna sprawa. To był naprawdę wspaniały prezent na dzień dziecka 40+ bowiem XM Label (Red) okazał się bardzo intrygującym samochodem, który jak już wspomniałem de facto mógłby nie powstać, a jednak odważni ludzie potrafiący wyłonić się z oparów strefy komfortu pokazali, że można pójść na całość oraz nie zepsuć pierwowzoru, jakim jest model XM. Oczywiście muszę nadmienić, że w lutym 2024 r. BMW zaprezentowało kolejne wcielenie XM w postaci wersji XM 50e, która ma 6-cylindrowy silnik. Ale tylko wspominam o tym z czystej statystyki, bowiem przy tych dwóch potworach z V8, ta rzędowa szóstka blednie. XM Label czy Label Red w tej chwili jest najbardziej szalonym zrealizowanym projektem od BMW M. Wielkie brawa za odwagę oraz wizję! Samochód daje wiele szczęścia już z samego patrzenia i faktu posiadania, nie wspominając o jeździe. To jest samochód, który ma wszystko, ale czy to wszystko jest Ci potrzebne…? To niech pozostanie pytaniem retorycznym.

 

Radość z jazdy: 6/5

Gang silnika: 5/5

Reakcje skrzyni: 5/5

Układ hamulcowy: 5/5

Design: 6/5

Silnik (moc, i siła): 5/5

Wciśnięcie w fotel: 5/5

Wykonanie wnętrza: 6,5/5

 

Wycinek najważniejszych danych opisujących model XM:

4395 cm3, V8 M TwinPower Turbo, Plug-In, 1000 Nm, 748 KM, 3,8 s do 100 km/h

 


 

Serdeczne podziękowania dla:

Inchcape Poznań

Inchcape Motor Polska Sp. z o.o.

ul. Wschodnia 9, 62-080 Swadzim


Czerwiec 2024 r.

 

Bartosz Jagodziński